piątek, 26 listopada 2010

Gra światła i cienia

Autorem artykułu jest Danuta Wachowska



Gra dwóch przeciwnych biegunów ma za zadanie połączenie ich w jedną całość. Wszyscy uczestniczymy w tej kosmicznej zabawie, nie zdając sobie z niej sprawy. Czas połączenia szybko nadchodzi i warto go umieć rozpoznać.

Gra światła i cienia

Żyjemy w biegunowym świecie, gdzie światło i cień toczą grę o pierwsze miejsce. Te szachowe potyczki są rozgrywane na naszych oczach a jednak niedostrzegalne.  Raz światło wygrywa a drugi raz cień zajmuje pierwsze miejsce. Bez przegranych nie byłoby wygranych.

Zwykły człowiek nie postrzega tej gry. Jest jednak w nią uwikłany, gdyż wszystko podlega biegunowości w trzecim i czwartym wymiarze. Rolą naszą jest aby nie zatracić się w podobieństwie do bieguna. Nie dać się uwikłać w tę samą rolę.

Ta gra toczy się dalej po śmierci fizycznego ciała i jest tylko bardziej widoczna. Cienie potrafią przyjmować przeróżne koszmarne kształty. Natomiast światło wytwarza przepiękne kolory. Tym sposobem wytworzyło się niebo i piekło.

Wszystko zależy od przewagi bieguna w który jesteśmy tu na ziemi podłączeni ( do światła lub ciemności). Tam gdzie istnieje światło automatycznie tworzy się cień. Jest to najbardziej znane zjawisko w fizycznym świecie. Jedno z drugim żyje  w symbiozie. Jest nierozdzielne.

Kiedy człowiek podąża drogą jasności, to zaczyna przyciągać do siebie swój cień w postaci ludzi, którzy mu to pokazują, niczym zwierciadło swoje odbicie. Dziwimy się czasem, że święci mieli taki ciężki żywot. Oni przyciągali tylko swoje przeciwieństwo. Im bardziej byli święci, tym większy cień w ich otoczeniu powstawał. Nie można walczyć ze swoim cieniem, należy go zaakceptować i uzdrowić.

Cały kosmos chce nam teraz uświadomić jak działa to prawo, pokazując go w mega wymiarach. Serwuje nam to zmieniająca się nagle pogoda z upału w chłód; piękne wybrzeża zamieniane są w ruinę w wyniku katastrof ekologicznych czy wybuchów wulkanów. Świat przedstawia nam coraz wyraźniej kosmiczną grę światła i cienia. 

Dopóki nie zrównoważymy swoich energii i nie staniemy w środku, łącząc w sobie ciemność i światło, dopóty będą nam pokazywane w naszym życiu  coraz boleśniejsze bieguny. Takie same procesy, które zachodzą w kosmosie,  mają miejsce też  w naszym osobistym życiu. Wystarczy zaobserwować własne doświadczenia aby zrozumieć ideę rozdzielenia i łączenia przeciwieństw.

Nie jest to łatwy proces, gdyż do tej pory żyliśmy w jednej lub drugiej skrajności. Toczyliśmy grę o swoją większą wartość ( wygraną) z przeciwnikiem. Tak powstał świat osądów a wraz z nim cierpienie. Wytworzyły się rodowe pola, które zawierają informację potępienia inności. W ten sposób na pokolenia w danym rodzie przekazywane są pola informacyjne osądów i przymus doświadczenia ich przeciwności, przez niewinnych często członków rodzin.

Stwarza to ból egzystencjonalny i potok rodzinnych tragedii.

Jedynym wyjściem z tego jest pojednanie przeciwieństw jak: małżeństwo doskonałe i rozwód czy porządek i bałagan czyli akceptacja dwóch stron medalu. Jeśli to zrozumiemy, to wyjdziemy z gry światła i cienia. Zaakceptujemy wszystko co nam się przydarza, gdyż żaden biegun nie jest zły. Wszystko jest dobre i prowadzi do jedności.

Często widzimy, że ludziom tzw. złym się bardzo dobrze żyje. Oni nie oceniają innych lecz żyją tylko dla siebie. Oczywiste jest, że kiedyś muszą spróbować  żyć dla innych, gdyż los zmusi ich do tego. Dobry człowiek według ludzkiej oceny, kiedyś musiał być nie-dobry i dlatego nieświadomie wyrównuje wyrządzoną krzywdę.

Zrozumienie siebie i otaczającego nas świata, pozwala szybciej wyzwolić się z pętli biegunowości i wejść w świat jedności. Tam nie ma bólu ani krzywdy, gdyż wygrany i przegrany nie istnieją. Kończą się zabawy przeciwników. Wszelkie mecze nie mogą mieć miejsca. W świecie biegunowym najwięcej pieniędzy i uwagi poświęca się rozgrywkom sportowym. Jest to zwierciadło gry światła i cienia.

Nadchodzący coraz szybciej czas wielkiej transformacji kosmicznej, związany z rokiem 2012, pozwala nam sobie to uświadomić. Kosmos uwidacznia nam te prawa rozdzielenia przeciwieństw, poprzez zbliżanie biegunów do siebie aby w roku 2012 je połączyć. Ciemność nadciąga teraz w ogromnej ilości aby ją uzdrowić.

Wejdziemy niebawem w piąty wymiar w którym gra światła i cienia skończy się. Coraz wyraźniej ujawniane są tajemnice rozdzielenia i podzielenia ludzkości na rasy, religie i języki. To samo w sobie stwarza konflikty. Wszyscy pochodzimy wszak z jednego Źródła i epoka rozdzielenia dobiega końca.

Z dniem 26 lipca 2010 roku rozpoczyna się nowy kalendarz Majański 13 księżyców w kinie Czerwony Wiodący Księżyc w portalu czasu przy pełni księżyca. Może oznaczać to wielkie i burzliwe przemiany świadomości na świecie. Maksymalne oświetlenie podświadomości zbiorowej ludzi oraz indywidualne przebudzenie uśpionej świadomości. Gra światła i cienia zaczyna zwiększać swój bieg, aby połączyć (+) i (-) w jedność i zakończyć 26 000 tysięczny okres w historii kosmosu.

 

 

---

Danuta Wachowska www.danuta.stronawww.eu


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Sens naszego życia

Autorem artykułu jest Natalia Orkisz



W życiu każdego z nas nadchodzi moment, w którym zaczynamy się zastanawiać nad sensem naszego dotychczasowego życia. Dokąd ono zmierza?  Co z niego będzie ?

Odpowiedz na te pytania nie jest prosta i niejednokrotnie wymaga czasu.

Prawdą jest, że to właśnie całe nasze życie polega na tym by znaleźć odpowiedz na pytanie dokąd ono zmierza, a gdy już ją znajdziemy wkraczamy w okres, który jest dla nas czasem bardzo ważnym i wyjatkowym pod wieloma wzgledami. Naszym zadaniem, a wręcz obowiązkiem jest sprawić, by każda chwila naszego życia była wypełniona po brzegi, bo przecież przyjdzie czas na odpoczynek. Lepiej wiec wyjść z domu i spotkać się z przyjaciółmi niż spędzać samotne wieczory w kapciach przed telewizorem. Oczywiście takie chwile przed telewizorem spędzone w samotności też są nam potrzebne, ale niezbyt często.

Jak w tym natłoku zajęć znaleźć to najważniejsze i nieuchwytne … i co to w ogóle jest ?

Otóż dla każdego z nas najważniejsze w życiu są inne sprawy. Rzadko zdarza się aby dwie osoby miały takie same priorytety , każdy z nas pędzi za czymś innym. Trzeba się tylko zastanowić za czym i zatrzymać się na chwilę. Ta chwila zatrzymania może nam uświadomić co jest tym najważniejszym. Czasem można dojść do wniosku, że do co do tej chwili było dla nas najważniejsze już się nie liczy.

Warto wtedy poszukać czegoś innego, czegoś co nas fascynuje, ciekawi i jest dla nas na tyle interesujący, aby wypełniać nasze życie. W poszukiwaniu tej jednej rzeczy nie warto się bać bo prędzej czy później samo się znajdzie. Trzeba próbować wszystkiego, aż w końcu natrafimy na coś od czego nie można się oderwać i to właśnie będzie nasze ukryte pragnienie…Poodszukiwanie sensu życia  czasem może być męczące, ale jak już się uda można odczuć pewien rodzaj satysfakcji, która będzie nam towarzyszyć zawsze podczas robienia tejże czynności.

Podsumowując w życiu nigdy nie wolno pozwolić aby strach przed działaniem wykluczył nas z gry.Trzeba szukać do końca choćby miało to trwać całe wieki.

 

---

Natalia


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wdzięczność pomoże Ci przyciągnąć to czego pragniesz

Autorem artykułu jest Michał Rusek



Wyobraź sobie teraz, że każdego dnia jesteś szczęśliwy i prawo przyciągania działa dla Ciebie na najwyższych obrotach. Chcesz się dowiedzieć co trzeba zrobić by tak było? Zastanawiasz się co należy zrobić, by zmienić kierunek swoich myśli? Jest na to prosta i krótka odpowiedź.

Zacznij praktykować wdzięczność!

Zmień kierunek swoich myśli i zacznij dostrzegać tylko to co dobre. Kiedy koncentrujesz się na tym co już posiadasz i czujesz się za to wdzięczny wysyłasz silny sygnał do wszechświata i otrzymujesz tego jeszcze więcej, bo prawo przyciągania daje Ci to na czym się najbardziej koncentrujesz. Poczucie niezadowolenia i frustracji to tylko blokady jakie zakładamy sobie na swój umysł i oddalamy od siebie to czego pragniemy.

Prawo przyciągania najefektywniej działa wtedy, gdy jesteśmy radośni i zadowoleni z rzeczywistości. Zastanów się czy nie miałeś kiedyś takiej sytuacji w życiu gdy wszystko układało się i można powiedzieć, że działy się cuda? I czy to nie były te momenty, w którym czułeś się wyjątkowo szczęśliwy?

Gdy jesteś wdzięczny i potrafisz docenić do co już posiadasz wchodzisz na wyższe wibracje. Tymi wibracjami są uczucia zadowolenia i radości. To one sprawiają, że dzieją się cuda, ponieważ nasze wibracje są zgodne z tym czego pragniemy. Zaś niższe wibracje czyli negatywne emocje takie jak złość i nienawiść powodują zupełnie odwrotny skutek.

Codzienna praktyka wdzięczności może sprawić, że wyrobisz w sobie silny nawyk myślenia o tym czego pragniesz, a przestaniesz się skupiać na tym czego nie chcesz. Dlatego takie przekonania jak: „nie zasługuję na to” lub „bogactwa są ograniczone”, które sterują niektórymi ludźmi blokując u nich przepływ obfitości mogą zostać ograniczone lub usunięte. To zależy od tego jak głęboko tkwią w ich podświadomości.

Wdzięczność powoduje, że stajemy się innymi ludźmi. Zaczynamy dostrzegać i doceniać to co posiadamy. Z tego powody czujemy się szczęśliwsi i widzimy większe możliwości na realizację naszych marzeń. W stanie wdzięczności prawo przyciągania działa na pełnych obrotach dając Ci to czego pragniesz.

Co tak naprawdę zyskasz praktykując wdzięczność?

- zwiększysz skuteczność prawa przyciągania i zaczniesz zauważać, że otrzymujesz to czego pragniesz

- zwiększysz swoją wiarę. Ponieważ wiara jest konieczna, by cokolwiek urzeczywistnić da Ci ona jeszcze większą siłę by myśleć, że niemożliwe właśnie staje się możliwe

- będziesz bardziej ufny. Ufność sprawia, że potrafimy przełamać swój strach, ponieważ ufamy sobie i całemu światu, że to co robimy i tak wyprowadzi nas na prostą

- będziesz pod ciągłym napływem pomysłów i poczujesz się zainspirowany

- będziesz czuł większą obfitość

Jak praktykować wdzięczność  i zmienić kierunek swoich myśli?

Weź kartkę i długopis, a następnie stwórz listę wszystkich rzeczy za, które jesteś wdzięczny. Włączając w to także ludzi, których kochasz. Jeśli czujesz, że nie masz powodów do wdzięczności pomyśl o ludziach, którzy mają gorszą sytuację od Ciebie. Ty być może masz co jeść i posiadasz dach nad głową. Pomyśl o ludziach, którzy go nie mają, a od razu poczujesz się zdecydowanie lepiej.

Czytaj tę listę codziennie rano i wieczorem, by wyrobić w sobie silny nawyk myślenia o tym czego pragniesz. Wczuwaj się w to co napisałeś byś naprawdę poczuł wdzięczność. Rób to konsekwentnie, a zmiany, których pragniesz szybciej pojawią się w twoim życiu.

Bardzo ważne jest byś zawsze miał dobre samopoczucie, ponieważ wtedy jesteś bliżej swoich pragnień. Dlatego jak dopadnie Cię chwila zwątpienia lub poczujesz się beznadziejnie. Chwyć za listę i wczuj się w nią. Poczuj prawdziwą wdzięczność. Wyłącz na chwilę otaczający Cię świat i zobacz tylko to co naprawdę doceniasz. Gwarantuję Ci, że od razu poczujesz się lepiej.

Masz możliwość zapisania się na darmowy kurs "Przyciąganie Pieniędzy w praktyce". Pośpiesz się ten kurs wkrótce może być płatny!

Zapisz się: http://www.tinyurl.pl?YVd7SjGS

Pozdrawiam i życzę sukcesów :)

---

Chcesz wiedzieć więcej? Zajrzyj na mojego bloga: http://www.michalrusek.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Upadłe anioły: Upadek przez rozwój i zabawę

Autorem artykułu jest Ezoel



Chciałbym przybliżyć wszystkim ten wydawałoby się kontrowersyjny i niedorzeczny artykuł pana Leszka Żądło. Czołowej postaci świata rozwoju duchowego.Spróbujcie wyłączyć to co do tej pory pchali wam do głowy i zagłębijcie się w jego przesłanie.

Dla niektórych ludzi życie w ciele to nałóg. Nie chcą go, ale bez niego nie potrafią funkcjonować.
Co o tym decyduje?

Kiedyś w laboratorium wykonano ciekawy eksperyment. Wszczepiono szczurom elektrody, które drażniły ośrodki przyjemności w mózgu, gdy szczur naciskał łapką klawisz uruchamiający przepływ prądu. Po jakimś czasie okazało się, że większość stworzeń zdechła z głodu trzymając łapkę na klawiszu.

Pożądanie przyjemności jest więc niezwykle silnym motywem naszego postępowania. To dążenie do przyjemności skłania nas, byśmy robili to, o czym wiemy, że nam szkodzi. Ale pożądanie przyjemności często okazuje się silniejsze od wiedzy i silnej woli. Ten syndrom okazał się ważnym motorem upadku świetlistych istot, które przez miliony lat istniejąc w ciałach niematerialnych, poczuły dyskomfort i ciekawość tego, co jest poza ich światem.

Istoty duchowe zeszły na Ziemię dopiero wtedy, gdy ciało człowieka było już wykształcone i zamieszkały w nim. Zeszły, ponieważ chciały mnożyć doświadczenia i bawić się przede wszystkim w seks, co bez ciała nie było możliwe. Anioły również nie mogły się rozmnażać, wiele z nich zazdrościło więc cielesnym istotom tak potężnej mocy kreacji.

Upadek następował stopniowo i prawie niezauważalnie. Jednym z jego motywów i inspiracji do niego, na pewno była zabawa. Zabawa dla aniołów niezwykła i mocna. Poruszająca emocje. Niemożliwa do doświadczania bez ciała. Bez ciała nie było możliwe również ćpanie i zabijanie. Można było tylko symulować, ale to nie była ta sama zabawa.

Aby bawić się realistycznie, chętne do zaznania rozkoszy cielesnych świetliste istoty potrzebowały kogoś, kto wcześniej upadł, lub został ściągnięty w materię przez upadłe wcześniej istoty. Kogoś, kto mógł je nauczyć, jak się bawić w ciele. I tak jak mnie wcześniej, również ich pycha nie pozwoliła im zaakceptować, że teraz to już nie udawanie, że to się dzieje naprawdę! To dlatego nie udało się im powrócić do stanu bezcielesnego, choć zapewne wielu próbowało.

Jedynym sposobem wydawała się śmierć, ale… nie był to sposób skuteczny. Za niskie wibracje, do których istoty duchowe przywykły za życia w ciele, uniemożliwiały powrót do stanów o wyższych wibracjach. Ponadto nie uwzględniano w tych kalkulacjach i nadziejach wartości energetycznej wibracji śmierci. A ta jest jeszcze niższa niż najniższe emocje.

Niektórzy nie byli zadowoleni z zabawy, ale nie potrafili wrócić. Aby nie stracić twarzy, postępowali tak, jak dzieciaki, które pierwszy raz zapaliły papierosa lub wypiły alkohol. Opowiadali więc z podnieceniem o rzekomych jazdach, jakich mieli doświadczyć w związku z upadkiem w materię. To sprawiało, że nawet nie chcieli wracać, a ponadto poczucie godności im na to nie pozwalało. No bo jak? Mieli się przyznać, że padli ofiarą własnej naiwności?

Lepszym rozwiązaniem wydawało się wciągnięcie w ten nałóg innych. Wydawało się, że ten sposób przynajmniej Bóg nie będzie aż tak surowy w swych osądach, kiedy zauważy, że aż tak wiele istot spróbowało szczęścia innego, niż On to dla nich przewidział.

Wszystkie problemy upadających istot pierwotnie wynikały chyba z nudów i niedoceniania tego, czego doświadczały. Niektórym z nich istnienie wydawało się mdłe, pozbawione kolorytu. Zaczęły czegoś szukać, ale znajdowały tylko miłość. Poza ich duchowym światem powszechnej miłości istniał jednak świat innych istot, które doświadczały znacznie więcej. Zwierzęta czuły rozpacz, złość, strach, przerażenie i pociąg seksualny.

Obserwacja tego faktu skłaniała do zadawania pytań typu: Dlaczego one są inne, choć przecież ich ciała niewidzialne istnieją w świecie ducha? A jeśli są inne, to czy przypadkiem nie są w jakiś sposób lepsze? Albo może mają jakieś istotne możliwości, które Bóg zataił przed aniołami?

To skłaniało do eksperymentów. Faktem jest, że w pewnym okresie rozwoju część świetlistych istot zaczęła sobie to i owo wymyślać dla zabawy. W końcu zabawa tak je wciągnęła, że nie potrafiły rozróżnić między fikcją a rzeczywistością.

Szaleńcza zabawa miała dostarczać niezwykłych wrażeń. Im więcej, tym była lepsza. A wszystko po to, by zapomnieć o miłości. Bo celem było właśnie doświadczanie wszystkiego, z wyjątkiem miłości i jej na przekór.

Pierwsze zabawy polegały na opętywaniu ciał istot zwierzęcych lub człekokształtnych. Później okazało się, że coraz trudniej wracać do świata wysokich energii, choć jeszcze jakiś czas istniał kontakt z aniołami, które nie upadły.

Po kilku próbach dostrojenia się do wibracji zwierząt w miejsce wolnej woli zaczęło u świetlistych istot działać prawo karmy. Kontakt z aniołami mającymi czyste wibracje, stawał się coraz trudniejszy.

Tak oto następował upadek, z którego wreszcie nie dało się już podnieść i wrócić do świetlistego ciała. Trzeba było pozostać przykutym do ciała fizycznego i jego niskich, gęstych wibracji.

Tych, którzy stali się ludźmi w wyniku upadku świadomości, bawiło wszystko, co wiązało się z nieprzytomnością. Pamiętać przy tym należy, że nadal dysponowali oni dużą częścią anielskiej mocy twórczej i szczególnymi zdolnościami. W nieprzytomnych zwidach zaczęli jednak wykorzystywać ową moc do niewłaściwych celów. Dokonywali sprzeniewierzania mocy, która dotychczas miała służyć tylko działaniom inspirowanym przez miłość i boską mądrość.

Kiedyś wreszcie nawet i zabijanie zaczęło ich bawić. Szczególnie gdy śmierć przychodziła nagle w wyniku niezwykłej koncentracji energii. No bo jakież to pasjonujące, gdy w jednym momencie ginie (dematerializuje się) kilka tysięcy ludzi pozostawiając po sobie tylko negatywowe odbitki na ścianach. A jak cieszy ich wdzięczność, że ktoś skrócił chwile ich męczarni!

Świetna zabawa i męczarnia? Jak pogodzić jedno z drugim?
Otóż owa świetna zabawa była najczęściej przeciwna naturze upadłych aniołów.

Pewna część aniołów upadła nie dla zabawy, a dla ratowania innych aniołów. Jedne z nich powróciły dzięki temu do swego anielskiego raju, ale inne pociągnęły swych niedoszłych wybawców do upadku.

Niektóre z upadłych aniołów widziały, że w wyniku coraz bardziej nieprzytomnych i odcinających od miłości zabaw, u innych upadłych aniołów następuje już nie tylko zanik świadomości, ale nawet zanik świetlistych wibracji, że się w ten sposób degenerują. Próbowały więc ukrócić ich zabawy i występować w roli ponurych “mężów bożych”. Ci upierdliwcy starali się popsuć innym każdą zabawę powołując się przy tym na wolę Boga, którego sami też się wyrzekli. Byli więc mało przekonywujący, za to zasłużyli sobie na powszechną nienawiść.

Upadające anioły często próbowały doświadczać wszystkiego i w swej determinacji dokonywały najbardziej szkodliwych dla samych siebie uczynków. Chciały poznać wszystko, wszelkie aspekty dobra i zła, i wszelkie możliwe stany świadomości z towarzyszącymi im emocjami. Jednak stworzone były do doświadczania miłości i wysokich wibracji. W ten sposób popadały w coraz większy konflikt wewnętrzny i w związku z tym cierpiały. Cierpienie jednak można było otępić używając narkotyków. Podobnie dziś używa się Prozacu, by zapomnieć o trudach, konfliktach i zmęczeniu. Takie działania to tylko oszustwa, za które przychodzi zapłacić zdrowiem i skróceniem życia.

Ale co to za życie, w którym zatracił się sens? To właśnie utrata poczucia sensu życia przez tysiąclecia pchała niezliczone społeczności do zagłady. To jest prawdziwa przyczyna zagłady Atlantydy, Jerycha, Sodomy, Cesarstwa Rzymskiego i wielu innych wspaniałych cywilizacji, które zagubiły się w przywiązaniu do rzeczy i zabawy zapominając o miłości. Nic więc dziwnego, że ich mieszkańcy z wdzięcznością przyjmowali dobrą nowinę, że wyzwoleniem będzie śmierć.

Trudno powiedzieć, na ile dla upadłych aniołów śmierć stanowiła nadzieję na powrót do Boga, a na ile była tylko kontynuacją zabawy w gromadzenie coraz większej ilości zbędnych (choć w ich mniemaniu bardzo ważnych!) doświadczeń. Pamiętajmy, że pożądały one wszystkiego, co nie jest miłością, a do Boga wcale im nie było spieszno. Obawiały się, że będzie nimi pogardzał i że pozostałe przy nim świetliste istoty wyśmieją je.

Próbowały się więc zaaklimatyzować w świecie istot cielesnych poznając ich wszelkie możliwości i “moce”.

Niektóre z inkarnowanych w ciała ludzkie istot to istoty nieludzkie, znajdujące się na zstępującej linii rozwoju, czyli upadające w sposób dla nich naturalny. Nie miały one – wbrew utartym opiniom – nigdy nic wspólnego z aniołami! Mają one naturalną skłonność do czynienia zła i awersję do rozwoju. Nie mogą się rozwijać duchowo, bo nie mają takich możliwości. Dążą tysiące lub miliony lat w kierunku unicestwienia. Czynienie dobra sprawia im ból i cierpienie, podobnie jak pozostałe istoty do cierpienia doprowadza czynienie zła.

Trudno powiedzieć, skąd się one wzięły w ludzkich ciałach. Być może, że kierowały się podobnymi motywami, jak upadające anioły? W każdym razie jest ich niewiele, ale w pewnych okresach czasu wyjątkowo się uaktywniają siejąc śmierć i spustoszenie, motywując ludzi do najdzikszych ekscesów.

W każdym razie dla upadłych aniołów ta część “ludzi” była bardzo atrakcyjna ze względu na to, że ukazywała im możliwość istnienia bez miłości, bez czynienia dobra. Ponadto budzili oni powszechny podziw dla ich mocy, ponieważ często żyli bardzo długo i zdrowo czyniąc jednocześnie wiele zła i jawnie wyrzekając się Boga. Świat pod ich rządami zawsze z zmierzał do upadku. To dla niektórych była prawdziwa nadzieja. Jeśli nie chcą i nie potrafią wrócić, to może przynajmniej uda im się unicestwić swoje ciała i dusze, by nie mogli się już nigdy odrodzić w tym świecie i nie musieli stanąć przed Bogiem i innymi aniołami w zawstydzeniu?

To niektórym wydawało się bardzo atrakcyjne, bo przecież istoty z zstępującej linii ewolucyjnej bawiły się tym bardziej świetnie, im bardziej brutalnie, a przy tym bez poczucia winy!

Niektórzy są przekonani, że upadłe istoty wymyśliły sobie rozwój duchowy. Ot tak, dla zabawy!
A czym on jest?
Rozwój duchowy, to zmniejszanie odległości między samoświadomością, a boskością swej istoty.

Może w początkowych zamierzeniach miała to być kolejna zabawa w poszukiwanie odlotowych doświadczeń. I tak rzeczywiście część ludzi ją traktuje. Ćpają dla duchowych odlotów, mnożą bzdurne doświadczenia, wykonują idiotyczne praktyki, które tylko angażują czas i powodują utratę poczucia rzeczywistości, itd. Rozwój, byle tylko się nie rozwinąć, byle nie doznać oświecenia, miłości itd. Za bardzo żal im stracić zabawę. Dlatego – nawet jeśli im się udaje cokolwiek osiągnąć – zatrzymują się w pewnym punkcie i nie chcą iść dalej. Ale są i tacy, którzy korzystają z tej szansy.

No cóż, można się nudzić i dalej poszukiwać nowych zabaw, ale można też pojąć, jakie intencje miał każdy z nas, gdy wybrał zabawę w życie w ciele. Życie w opozycji do miłości, szczęścia, mądrości i mocy!

Niektórzy pamiętają, jak oskarżali Boga o to, że ich upośledził ograniczając możliwość doświadczeń “jedynie” do miłości. Na uwagi, że nie da się żyć bez miłości, krzyczeli oburzeni: a właśnie, że można! Zwierzęta tak żyją! A w czym ja jestem gorszy od zwierząt?

Ja wiem, że długo świetnie się bawiłem. Pamiętam Mu, Mohendżo Daro, Harappę, Angkor, Egipt, Sodomę, Santoryn, Atlantydę, Troję, Tenochtitlan, Wyspę Wielkanocną i wiele innych miejsc związanych z szaleńczymi praktykami. Im bardziej dziko i nieprzytomnie, tym lepiej. Można było zapomnieć o tęsknocie do miłości i szczęścia. Bawiłem się i nie pytałem o cenę, choć była ona coraz wyższa, aż się zmęczyłem i zapomniałem o swym duchowym pochodzeniu. Wtedy mi się znudziło i poczułem się bardzo zmęczony. To już nie była zabawa, lecz postępujące cierpienie. Do tego punktu doprowadziła mnie fascynacja śmiercią, upokorzeniem, zdradą, walką, poniżaniem (siebie i innych) i innymi atrakcjami, które “tam” – w świecie wyższych istot duchowych, są niemożliwe do doświadczania.

Autentycznie zapragnąłem powrotu do miłości, mocy i mądrości, do stanu doskonałej i pełnej, czystej świadomości. W tym celu posługuję się m. in. regresingiem i widzę efekty.

A co z zabawą? Czy ona jest winna upadku? I czy mają rację ci, którzy twierdzą, że w drodze do Boga należy jej się wyrzec?
Otóż zabawa… zabawie nie równa. Można się świetnie bawić swoim kosztem i ponosić niemiłe konsekwencje. Ale można się też bawić jeszcze lepiej na trzeźwo i przytomnie podnosząc swoje wibracje. I w ten sposób otwierać się na miłość, mądrość i moc. Bawić się z Bogiem, a nie przeciw Niemu. W końcu prawdziwa miłość i czysta, nieograniczona moc, poparta mądrością, to dopiero zabawa!

Hm, jeśli się jeszcze nie wyszalałeś, to po co masz mi wierzyć?

Większość ludzi nie ma ochoty zmieniać swoich starych intencji. Wolą obwiniać o swoje problemy cały świat. A Ty? Dalej bawisz się dobrze rezygnując ze swojej mądrości, miłości i mocy?

Jeśli tak, to baw się dalej, tylko nie wiń nikogo za skutki tego, co się z tobą dzieje, kiedy usiłujesz małpować innych – zwykłych ludzi. Kiedyś się obudzisz i zauważysz, że z tego powodu twoje życie nie miało sensu. Wtedy zapewne podejmiesz decyzję: już nigdy więcej nie zmarnuję życia. I co? Czy jesteś w stanie wyobrazić sobie, co uczynisz, żeby go nie zmarnować?
A może brakuje ci wyobraźni?
Spróbuj więc sobie wyobrazić, że zbliżanie się do boskich wibracji, odbudowywanie ich w sobie, to świetna zabawa. Tylko wtedy nie ty się bawisz, a bawi się Bóg w tobie.

Czy już jesteś w stanie się na to zgodzić? Czy też nadal jeszcze nie ufasz Mu i Go nienawidzisz, że cię oszukał i zdradził?

W górę, czy w dół?
Wybór należy do ciebie. I zawsze do ciebie należał.

Aha, jeszcze jedno: wybierając życie anioła, wcale nie musisz umierać. Możesz żyć jednocześnie tu i “tam”. Tu jesteś ciałem i działasz z coraz większą przyjemnością, a “stamtąd” czerpiesz najwspanialsze inspiracje.

Jeśli nauczysz się doskonale żyć i funkcjonować w ciele, to będziesz potrafił czynić to i poza ciałem.

Naprawdę, nie musisz się w tym celu bardzo męczyć. Możesz się świetnie bawić robiąc to, co lubisz. A wtedy na pewno będziesz to robić najlepiej, jak to tylko jest możliwe!

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wstęp do rozwoju duchowego cz.2

Autorem artykułu jest Nikodem Marszałek



Znamy już definicje ciał subtelnych, roli podświadomości i podstawowego podejścia osobowości do sytuacji nazywanych w naszym życiu szczęśliwymi (przypadkowymi). Aktualnie rozbudujemy terminy duchowe by na zawsze  pożegnać słowo „przypadek”.

Znamy już definicje ciał subtelnych, roli podświadomości i podstawowego podejścia osobowości do sytuacji nazywanych w naszym życiu szczęśliwymi (przypadkowymi). Aktualnie rozbudujemy terminy duchowe by na zawsze  pożegnać słowo „przypadek”. W poprzednim artykule został przedstawiony chłopczyk – szczęśliwie urodzony w kochającej i bogatej rodzinie oraz dziewczynka – na jej nieszczęście w rodzinie bez pieniędzy z chorującą matką. W myśleniu typowo racjonalistycznym, aby określić zjawisko „dobrego urodzenia”, „szlachetnego pochodzenia”, „biednej rodziny”, „alkoholowej rodzinny” musielibyśmy po pierwsze zaakceptować różnice klasowe występujące w społeczeństwie i uczynić wszystko dla kształtujących się dzieci. W myśleniu duchowym dodajemy kilka nowych czynników:  

Pierwszy z nich dotyczy wpływu planów duszy na rozwój iskry świadomości.Drugi dotyczy wpływu karmy na jakość życia powołanej iskry świadomości.

 

Dusza
Pierwsze cztery ciała (patrz artykuł pt. „Początki z rozwojem duchowym cz.1” lub bardziej zaawansowany pt. „Gęstości subtelne”) moglibyśmy nazwać gęstościami osobowości. W religiach na całym świecie mówi się szumnie o duszy jako nieśmiertelnym pojeździe dającym tchnienie człowiekowi. Dla teozofów i antropozofów dusza była czymś więcej niż „tchnieniem” była żywą i rozumną istotą przebywającą w gęstości przyczynowej. W obecnym języku „Medytacji z duszą” pozwolimy sobie na użycie określenia: „Dusza to samoświadomy byt energetyczny obdarzony wolną wolą”. Gęstości przebywania duszy to:

1.    Gęstość przyczynowa jest domem wszelkiej maści dusz od postaci zwierzęcej po najwznioślejsze anioły.
2.    Gęstość buddyczna jest poziomem o oktawę wyższym od przyczynowego skupiającym się na energiach.
3.    Gęstość atmaniczna to kolejny poziom o podniesionych wibracjach zajmujących się uczuciami. O Atmie mówimy zawsze gdy mamy do czynienia z wartościami. 
4.    Gęstość anupadaka to poziom bardzo wysokich wibracji przedstawiających wolę działania, indywidualność i przede wszystkim myślenie.

Dusza przejawia się w czterech gęstościach subtelnych. W dawnych czasach seanse spirytystyczne czy możliwości mediumiczne polegały na kontaktach nie z duszami (poziomem przyczynowym), ale ze zmarłymi osobowościami nazywanymi „duchami” błąkającymi się w gęstości astralnej.


Od planów duszy do realizacji przez człowieka
Małe dziewczynka opiekując się schorowaną matką jest osobowością ukierunkowaną przez duszę. Zanim nasza bohaterka narodziła się w takiej, a nie innej rodzinie dusza wybierała i przebierała z dziesiątek, a czasem setek możliwości wcieleniowych. Używając takiego słowa jak „inkarnacja” mam na myśli obdarzanie przez dusze konkretnego ciała fizycznego swoimi nawykami, celami, planami. Widok z poziomu przyczynowego inkarnacji wygląda wtedy tak: Dusza wyciąga ze swojego ciała kulę energetyczną zwaną potocznie w naszej kulturze podświadomością. Im większa kula tym więcej przeżyć i doświadczeń dusza przeżyła w gęstościach niższych. Atom permanentny nazwijmy to technicznie zostaje opuszczony przez duszę do gęstości mentalnej – tam formuje się zalążek ciała umysłowego (mentalnego). Kula znowu opuszcza dodatkowy atom permanentny który tworzy ciało astralne następnie elemental otacza ciało noworodka masami eterycznymi umiejscawiając tam atom permanentny fizyczny. Tkanie polega na wybieraniu predyspozycji, cech psychicznych i celów przyszłej osobowości przez duszę. Wybiera ona z całej puli atomu permanentnego możliwości i umiejętności jakie zgromadziły poprzednie osobowości. Jeśli ciało fizyczne ma predyspozycję do chorób dusza ukierunkowuje elementala celem obcięcia czy wyłączenia funkcji w niciach genetycznych. Gdyby celem danej duszy było przejawianie się jako król czy zdrowa osobowość wybrałoby z pewnością inne ciało fizyczne. Dlatego zaakceptujmy pewien pogląd – rozumiany obecnie tylko z punktu rozpatrywania karmy i rozwoju duchowego: „Dziecko chore to dusza, która przez wpływ ciała fizycznego i tak stworzonej osobowości próbuje coś zrozumieć, przepracować, puścić”. Wielu ludzi cierpi ponieważ dusze ich wierzą, że przez wpływ bólu, cierpienia, choroby uwolnią się z pod jarzma karmicznego, ciemnych wcieleń i dawnych przewinień. Poczucie winy jest tu największą motywacją u duszy jednak gdy osobowość wraz ze swoją duszą zrozumie, że energia czystej miłości (patrz artykuł pt. „O energii miłości”) działa inaczej i nie wymaga własnego ukorzenia, ściągania do ciała astralnego i atmicznego bólu obcych lub rodzinnych cierpień przepracuję dużo bardziej świadomie i przede wszystkim szybciej dawne niezrozumienie, apatię i krzywdę.

Napisał do mnie pewien chłopak mówiąc: „Panie Marszałek mam problem z komunikacją interpersonalną, stronie od ludzi”. Zerkam na zdjęcie chłopaka i widzę dusze ubraną w czerwony habit. Odpowiedziałem wtedy prosto: „Trzeba było wcielać się tyle razy jako mnich buddyjski? Rozumiem, że obecne golenie głowy do łysa podyktowane jest względami estetycznymi, a nie obciążeniowymi?”. Szczytnym celem duszy jest zostać mnichem, księdzem, braminem, ale doświadczanie życia poza murami sanktuariów też jest ważne dla ogólnego rozwoju duszy. Dusza nauczona cierpieć będzie kierowała osobowość do miejsc i rzeczy gdzie to cierpienie zostanie „zrealizowane”. Obecnie czujesz pociąg do praktyk magicznych, szukasz mocy czy umiejętności manipulacyjnych. Zadaj sobie pytanie: „Dlaczego zrodził się we mnie impuls do studiowania czy poszukiwania takich umiejętności?”. Czasem osobowości kontynuują pracę jaką zakończył poprzedni awatar duszy. Twoim zadaniem nie jest stałe korzystanie z metod regresowych tylko obserwacja obecnego życia, bo ono jest wyśrodkowaniem twoich poprzednich żyć jak i nowych celów duszy.

Pierwsze zrozumienie duchowe polega na nawiązaniu nie tyle co kontaktu z podświadomością, bo to każdy czyni pracując ze sobą (afirmacja, rebirthing, hipnoza, nlp), ale otworzenie swojego poznania na własną duszę. W rozwoju osobistym osobowość jest postawiona jako kreator i główny myśliciel teraz dochodzi kolejny element w rozumieniu: „Twoja dusza pcha cię do miejsc, rzeczy i ludzi. Dusza jest reżyserem, a Wyższa Jaźń (jak dowiemy się z następnego rozdziału) piszę scenariusz. Człowiek natomiast to aktor odgrywający rolę, którą może różnie interpretować, akcentować – a nawet zmieniać”.  


Dusza i człowiek - przykłady
1. Na biurku mojej babci leżała książka pt. „Mitologia”. Zadałem pytanie: „Dlaczego babciu czytasz lekturę szkolną?”. Po krótkiej chwili babcia odpowiedziała: „Nie wiem. Tydzień temu odczułem potrzebę przestudiowania tego dzieła, a dzisiaj dowiedziałem się, że Benia (wnuczka) będzie omawiać książkę w szkole”. Wyjaśniam: Dusza zaangażowana w wychowanie młodszej duszy inspiruję swoją osobowość wytyczając jej cele. Osobowość po przeczytaniu książki zacznie „przekładać” wiedze na zrozumiały język (patrz artykuł pt. „Energia słowa”) dla młodszej istoty.

2. Młody chłopczyk inkarnowany w bogatej rodzinie u boku kochającej matki i ojca może nam przedstawiać duszę bez dużego doświadczenia w materii fizycznej. Warunki w jakiej przyjdzie żyć takiej osobowości będą błogim opowiadaniem. Prestiż szkolny z lekkim domieszkami egoizmu, sukces biznesowy czy budowa wiary we własne siły na podstawie informacji massmediów. Nauczeni jesteśmy oceniać ludzi bogatych jako szczęściarzy; przyjaciół którym lepiej się powodzi jako farciarzy natomiast biednych traktujemy jako pokrzywdzonych przez los.

3. Amerykańscy wykonawcy muzyki r’n’b, hip-hop, rap w większości przypadków zawdzięczają swój sukces czemu? Biedne murzyńskie dzielnice, getta osiedlowe były inspiracją do obrania kursu zmiany otoczenia na lepsze. Osobowość dostała bodziec do działania przez warunki otoczenia jak i konkretne reinkarnacyjne wibracje duszy. Gdy podróż osobowości się zakończy dusza będzie mogła powiedzieć: „Wierze we własne siły, możliwości osiągam to co sobie wyobrażę”.  Dla dusz młodych przepych finansowy jest czynnikiem motywującym w dalszym kierowaniu inkarnacjami fizycznymi.  Gdyby dusza bez doświadczenia ciała fizycznego doświadczyła wyzwań np. Oprah Winfrey, Bill Clinton wrażenia odciśnięte w atomie permanentnym (podświadomości) tylko obciążyłyby niepotrzebnie młodą dusze. Karma ma swój początek w emocjach, a emocje to nasza reakcja względem czegoś zewnętrznego. W świecie duchowym istnieje coś takiego jak stopniowanie przeżyć, doświadczeń, wyzwań – tym samym gromadzenia karmy. Innymi słowy nigdy nie stoimy przed problemem z którym sobie nie możemy poradzić.  

4. Istnieje jeszcze inny rodzaj dusz młodych, a mam na myśli plemiona pierwotne. Dusze tam inkarnujące związane były jeszcze nie tak dawno ze światem zwierząt i tylko tak mogą przeskoczyć do życia w większych społecznościach ludzkich i późniejszej realizacji zadań społecznych.  

Podsumowanie
Jesteśmy czymś więcej niż ciałem fizycznym, bo mamy dostęp do mądrości i przeżyć naszych poprzednich awatarów duszy jak i samej duszy. Jeden był naukowcem, drugi pilotem krążownika, trzeci sprzątaczką, czwarty biznesmanem, piąty księdzem, szósty prezydentem, siódmy nauczycielem w szkole, dziewiąty joginem, a dziesiątym jesteś Ty. Nasze obecne życie może jest dalekie od naszych pragnień, marzeń i fantazji  - ale pytanie w stylu: „Co takiego wyniosłem z mojej młodości?”, „Czego nauczyłem się podczas dorastania?”, „Na co przestałem reagować, a kiedy zacząłem odpowiadać?” pozwala lepiej zrozumieć nieśmiertelne motywy naszej duszy i Wyższej Jaźni.

Moja poprzednia osobowość napisała "broszurki" na temat spożywania potraw mięsnych. Czytając to dzisiaj byłem zdumiony jak dużo pracy musiała wykonać, aby przeciwstawić się ludziom (patrz artykuł pt. „Duchowi strażnicy”) wychwalającym wpływ mięsa na organizm ludzki. Dzisiaj posiadając dawne doświadczenie z łatwością mogłem powiedzieć: „Przestaję spożywać mięso zwierzęce”. Widziałem jak bliskie otoczenie przechodzi większe katusze przygotowane przez otoczenie i własne organizmy. Dlaczego? Ponieważ poprzednie osobowości nie wykonały pracy na przystosowanie swojego organizmu do natychmiastowego odrzucenia mięsa. Morał z tej historii jest prosty: „Gdy wykonujemy pierwszy raz daną czynność może nawet pierwszy raz w całym cyklu reinkarnacyjnym to będzie sprawiało nam to problem oraz wpływało na jakość i sposób wewnętrznej inspiracji. Mądrość bierze się z obycia, a wiedza jest często tylko zbędną informacją. Im więcej przeżyliśmy w przeszłości tym lepiej prowadzi nas głos intuicyjny, cichy szept duszy, mądrość Wyższej Jaźni.

Cokolwiek robimy – robimy to dla siebie i swojego rozwoju i korzyści. Cokolwiek robimy negatywnego obciążamy tym samym własną duszę i kolejne wcielenia. Natomiast jedna rzecz zbadana, przeżyta poszerza zrozumienie w całym nieśmiertelnym życiu naszej jaźni. Dlatego życie jest doświadczeniem człowieka, a istnienie lekcją dla duszy.

 

1-11-2009r

 

---

http://NikodemMarszalek.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wstęp do rozwoju duchowego cz.1

Autorem artykułu jest Nikodem Marszałek



W moim osobistym rozumieniu termin „duchowość” dotyka mojego wnętrza, tego kim jestem i w jaki sposób reaguje na sprawy dnia codziennego. Sprawy ducha nie są wcale oddalone ode mnie w czasie czy miejscu. Duchowość to nie gęstości subtelne, dusza, aura, czakramy, medytacja, mantry – absolutnie.....

W moim osobistym rozumieniu termin „duchowość” dotyka mojego wnętrza, tego kim jestem i w jaki sposób reaguje na sprawy dnia codziennego. Sprawy ducha nie są wcale oddalone ode mnie w czasie czy miejscu. Duchowość to nie gęstości subtelne, dusza, aura, czakramy, medytacja, mantry – absolutnie. Gdyby sprawy pociągu człowieka do rzeczy ponad fizycznych zamykały się w tak prostych definicjach byłoby to marnotrawstwo, krótki epizod, mały rozdział. Duchowość to przede wszystkim wzrost świadomości z pracą połączoną z wielowymiarowością istnienia. Życie to krótki epizod, ale istnienie to…. No właśnie co czytelnik wpisał w miejsce kropek?

 

Kto to będzie?

Mały Jasiu rodzi się w bogatej rodzinie, a Mariola w biednej. Chłopczyk posiada wszystkie zewnętrzne atrybuty aby w pełni się rozwinąć, a dziewczynka od samego początku jest zdana na łaskę swoich umiejętności i zaradności. Nie oznacza to, że chłopczyk jest głupi – ale „miał na tyle szczęścia”, że urodził się w zamożnej i kochającej rodzinie. Dziewczynka chociaż mała, krępa opiekuje się swoim starszym bratem i chorą matką. Marek jest inwalidą jeżdżącym na wózku inwalidzkim, a Bronek niewidomym od urodzenia. Oprah została zgwałcona, a osiemnastoletni młodzieniec wygrał w totolotka. Przypadek, szczęście, fart, pech, zła gwiazda, ciemne chmury – jak wytłumaczyć sobie tak przeróżne sytuację życiowe? Człowiek jak widzimy doświadcza uczuć euforii, ekscytacji do skrajnie niskich emocji jak ból i cierpienie. Dlaczego zatem jedna jednostka cierpi, a druga cieszy się długim i błogim życiem? Na te pytania poniekąd odpowiadają religie i systemy filozoficzne – poniekąd, bo wzorce myślowe tych dziedzin wiedzy nie przedstawiają całościowego obrazu rzeczy.

Dla przykładu. Mamy dwie jednostki, malutkie iskry świadomości.

Iskra „A” jest pełną wiary w siebie kobietą. Przebojowa, prestiżowa ma wspaniałego męża i bystre dzieci. Iskra „B” jest zrodzona w podobnych warunkach świadomością kobiecą, ale brakuje jej przekonania co do swoich umiejętności. Praca nie jest satysfakcjonująca, żyje samotnie i czuje się nieatrakcyjna.

Celowo użyłem wyrażenia „iskra świadomości”, bo tak współczesna nauka podchodzi do człowieka. Nie może powstać warunek myślenia bez mózgu tak samo myśliciel bez odbicia swojego skupienia w obiekcie swoich rozważań. Odbieramy dzieci jako coś zrodzonego z naszego wymieszania się miłości, emocji, kodów dna, płynów. Przed nami stoi młoda dziecięca osobowość jako „Tabula Rasa” - czysta niezapisana karta. Zrodziła się ta świadomość i od nas zależy w jaki sposób zostanie ukształtowana. Niestety przyglądając się nieskończonej liczbie różnych iskier świadomościowych badacz musi doszukać się jeszcze dodatkowego czynnika sprawczego w życiu człowieka.

 

Podświadomość

Grupy rozwojowe na całym świecie obarczają za brak sukcesu podświadomość. Człowiek rodzi się jako czysta karta, ale czynniki zewnętrzne jak:  dźwięki, programy, słowa, emocje zapisywane są stale przez organ zwany w naszej kulturze niższą jaźnią. To bardzo ważne zdanie – niższa jaźń, bo definicja jaźni mówi nam o pewnej świadomości. Ludzie zaczynają zastanawiać się nad swoimi negatywnymi programami, które osobiście nazywam kodami i próbują je zmienić. Główny motyw oczyszczania podświadomości polega na wykorzenieniu blokującego przekonania. Gdy to następuje nasze nastawienie, myśli, emocje ulegają poprawie np. dostajemy podwyżkę, spotykamy rozumiejącego partnera, znajdujemy pracę, mamy więcej energii. Kolejne pytanie mogłoby brzmieć: „Czy faktycznie podświadomość nie ocenia niczego, nie różnicuje, nie wartościuje i przedstawia zapiski tylko z obecnego życia?”, „Czy może oprócz wpływu podświadomości istnieje jeszcze jedna siła sprawcza w życiu człowieka?”. Dlaczego dwoje bliźniaków traktuje sprawy duchowe w zupełnie odmienny sposób? Ludzie tłumaczą to jako działanie wolnej woli, wewnętrznych predyspozycji, wpływie otoczenia, nauczycieli, rodziców. Takie wyjaśnienie jest w pewnym sensie logiczne, ale nie odpowiada na pytanie czy różnica ma swój początek w „zapiskach podświadomości” czy „poglądach duszy”. 

 

Pierwsza lekcja duchowa

Z pomocą przychodzą nam opracowania duchowe  w szczególności teozoficzne i antropozoficzne dzieła. Dlatego zgodnie z pewną myślą powiedzmy na głos: „Jestem czymś więcej niż ciałem fizycznym. Oprócz ciała fizycznego posiadam szereg ciał zwanych w terminologii duchowej subtelnymi”. Kanony nauki, dziedzin badawczych wykluczają łączenie „super ego” z aspektem nieśmiertelnej duszy – ale czytelnik zgłębiać pozostałe artykuły np. „Oświecenia jaźń’ zostanie miło zaskoczony.

Opowiedzmy o pierwszej i chyba najważniejszej lekcji duchowej.

Pierwsze ciało fizyczne to skóra, kości, układ nerwowy, serce, płuca, oczy, mózg.Ciał eteryczne jest bardzo blisko związane z ciałem fizycznym stanowi jakby obwódkę wystającą tylko lekko poza ciało fizyczne. Czy mówimy o zwierzętach, kamieniach, filiżance każdy atom fizyczny – czyli rzecz fizyczna (martwa czy żywa) posiada wokół siebie atomy bardziej rozrzedzone zwane eterycznymi. Głównym zadaniem tego ciała jest gromadzenie i rozkładanie energii zwanej praną, chi, qi, mana. Badania naukowe przedstawiają fakt dużej przestrzeni pomiędzy nawet najmniejszymi z cząstek atomu. Taka sama sytuacja ma miejsce pomiędzy ciałem fizycznym, eterycznym i trzecim ciałem astralnym. Każde z tych ciał może istnieć w przestrzeni pomiędzy sobą nie przeszkadzając sobie. Ciało astralne to najbardziej popularne i wyeksponowane w naszej kulturze ciało. Stanowi ono główny fundament przejawiania się emocji – dokładnie tak, emocji ponieważ uczucia to składowa jeszcze wyższego ciała.

Ludzi fascynują podróże astralne zwane OOBE czyli Out of Body Experience. Polegają one przede wszystkim na świadomym przeniesieniu swojej świadomości do ciała astralnego. Nie jest to nic szczególnego zważywszy na fakt naszego przebywania w ciele astralnym ilekroć zapadamy w głęboki sen. Wtedy nasza świadomość opuszcza ciało fizyczne korzystając z uroków i możliwości astralnych. Pamiętasz swój sen? Głównym powodem braku pamięci astralnej jest niedostateczne rozwinięcie ciała eterycznego, które stanowi pomost w czasie przenoszenia świadomości.

Ciało mentalne nie jest samoświadome – to tylko instrument w rękach świadomości ludzkiej. Umysł jako miejsce rodzenia się myśli będzie dobrym określeniem właściwości manasu (więcej w artykule pt. „Gęstości subtelne”).

Mamy chłopczyka który kroczy sobie dumnie przez świat. Jego ciało eteryczne zwane energetycznym dostarcza mu energii (powietrze, sen, słońce, jedzenie). Zdrowe ciało fizyczne to silne ciało eteryczne. Im większa świadomość i pamięć naszych marzeń sennych tym więcej energii krąży w ciele eterycznym. Gdyby jednak popatrzeć na poszczególne ciała subtelne zauważymy w nich szybko obracające się wiry – które jak tornado wciągają energie do wnętrza swoich ciał (więcej w artykule pt. „Czakramy”) . Mamy zatem przestrzeń życiową oraz czakramy (wiry) pobierające z tych konkretnych miejsc energie:

Ciało fizyczne żyję i przejawia się np. na Ziemi. Ciało eteryczne przebywa w gęstości eterycznej.Ciało astralne przejawia się w gęstości astralnej. Ciało mentalne wibruję w gęstości mentalnej.

Mówimy o duchach, zjawach, zmarłych ludziach, dewach, duszkach przyrody jako istotach przebywających w danej gęstości subtelnej. Wyobraźmy sobie miejsce pełne kwiatów i drzewek. Siedząc i rozkoszując się tym pięknem nasze ciało eteryczne przebywa w dobrym i wysokoenergetycznym miejscu. Ciało astralne z kolei koi się spokojem przestrzeni, która prawdopodobnie na poziomie astralnym jest bardziej kolorowa, subtelniejsza i większa. Ciało mentalne będzie w takim miejscem bez wibracji, echa czy niepotrzebnych zawirowań zewnętrznych. Lekcja tego akapitu jest prosta: Miejsce fizyczne  przejawia różną wartość energetyczną. Szpitale, hospicja, duże skupiska ludzi „kotłują” na poziomie subtelnym ciało eteryczne jako – wyciąganie energii; na poziomie astralnym – jako niskie emocje; na poziomie mentalnym – podsyłanie myśli czy wyobrażeń. Myśli obcych ludzi zatrzymują się w naszej aurze na krótki moment i jeśli nasz umysł zainteresuję się wibracją takiej myśli zacznie ona wzrastać w naszym umyśle. Myśląc na poziomie mentalnym twoje ciało subtelne stale drga ponieważ porusza neurony w ciele fizycznym. Gdybyś teraz zechciał włączyć głośno muzykę o charakterze „ciężkiego brzmienia” to ciało astralne zacznie silne drgać przeszkadzając w myśleniu. Dlaczego? - ktoś zapyta. Ciało astralne jest przekaźnikiem pomiędzy mózgiem fizycznym, a ciałem mentalnym. Dlatego mówimy: „Tam gdzie są emocje nie ma rozumu”.

 

Podsumowanie

Człowiek potrafi szczelnie zbudować swój świat wokół przymiotów fizycznych typu: zbadałem i zobaczyłem. Zjawiska jakie nazywamy: parapsychicznymi, mediumicznymi, channelingowymi, jasnowidzącymi, jasnoczuciowymi mogą zostać wytłumaczone dopiero po dodaniu składników wiedzy duchowej. Bez zrozumienia podstaw odnoszących się do ciał subtelnych i ich wpływu na nasze życie mówienie o aspektach duchowych jest stwierdzeniem nonsensu jak: oczy służą do słuchania, a uszy do oglądania. Nie, ciało eteryczne to energia, a ciało astralne to emocje, ciało mentalne to umysł, który jest poza miejscem i poza czasem. Żyjemy w przestrzeni i miejscu jakby nałożonym na siebie, a subtelność ciał i gęstości jest tylko przeskokiem energetycznym, zmianą fazy. Gdyby Freud dysponował jasnowidzeniem dostałby odpowiedzieć na swoje pytania odnośnie powstawania napięć, które łatwo mógłby obsadzić jako dysfunkcję ciała astralnego, a nie fanaberii mózgu.

Pierwsza lekcja jest prosta: Jesteś czymś więcej niż ciałem fizycznym oprócz tego co widzisz istnieje świat dużo subtelniejszy mający - czy tego chcemy czy nie - ogromny wpływ na nasze życie, egzystowanie i rozumienie. Nie została jeszcze przedstawiona odpowiedzieć na najważniejsze pytanie odnośnie świadomości, podświadomości i duszy. Dlatego zapraszam czytelnika do drugiej części artykułu pt. „Wstęp do rozwoju duchowego cz.2”.

 

30-10-2009r

---

http://NikodemMarszalek.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Gęstości i ciała subtelne

Autorem artykułu jest Nikodem Marszałek



Astronomowie poszukują życia na innych planetach. Naukowcy w laboratoriach życie organiczne ulepszają i modyfikują. Szamani przywołują różne duchy, a człowiek współczesny czyta o podróżach astralnych...


Astronomowie poszukują życia na innych planetach. Naukowcy w laboratoriach życie organiczne ulepszają i modyfikują. Szamani przywołują różne duchy, a człowiek współczesny czyta o podróżach astralnych. Na Ziemi mamy do czynienia z wieloma opracowaniami duchowymi i naukowymi, które wzajemnie się wykluczają. Jednak różnica jest tylko pozorna, bo wgłębiając się w temat gęstości subtelnych nauka zaczyna służyć człowiekowi, a opracowania duchowe wyjaśniać i ukierunkowywać naukowe wywody. Nie widzimy obecnie powietrza ani fal radiowych, a mimo to oddychamy i słuchamy audycji radiowych. Gdybyśmy połączyli wiedze duchową dotyczącą gęstości subtelnych i otworzyli się na nią jako wypełnienie luki ideologicznej, merytorycznej zaistniałej w wielu opisach (nie tylko religijnych) dostalibyśmy całkiem niezłą dawkę nowych informacji. Człowiek metodami fizycznymi bada zalążki fizyczne, a osobowość otwarta na własne ciała subtelne zgłębia i poznaje tajemnice Monad, dusz i iskierek. Jednak tak jak naukowiec musi przejść przez specyficzny profil uniwersytecki, tak osobowość musi indywidualnie zrozumieć i scalić zmysły pracujące w wyższych ciałach subtelnych. Inaczej opracowania naukowe będą tylko „obciążonym językiem eksperta”, a „gęstości subtelne” wymysłem lub fanaberią adepta.

 

Gęstości i ciała osobowości

1. Gęstość fizyczna. Ziemia i Wszechświat, krzesło i stół, samochód i silnik, skóra i kości, mózg i oczy. To co widzimy zmysłami fizycznymi to najniższa warstwa atomowa – używając tylko języka i rozumowania duchowego. Jak wiemy atom rośnie tylko z atomem podobnym sobie, ale nawet najtwardsza stal, tytan w swoich wiązaniach atomowych posiada ogromną i luźną przestrzeń w której swobodnie krążą sobie atomy i jeszcze mniejsze cząstki. Dla człowieka, a raczej zmysłów rzeczy fizyczne (materialne) to jednolita i twarda struktura dla zmysłu słuchu rzeczy absorbowane mają już dużo luźniejszą strukturę atomową dlatego gęstość fizyczna jak i pozostałe posiadają kilka stanów (sfer):

a) stan stały,

b) stan płynny,

c) stan gazowy,

d) stan eteryczny (super lotny),

2.  Ciało eteryczne. Cząstki ciała fizycznego (płynne, stały, gazowe) otoczone są powłoką eteryczną. To właśnie powoduje, że ciało eteryczne jest dokładną reprodukcją ciała fizycznego i dosłownie wystaje poza powierzchnię skóry na odległość trzech centymetrów. Człowiek, który dba o ciało fizyczne automatycznie oczyszcza i wysubtelnia jego eteryczny odpowiednik. Głównym zadaniem ciała eterycznego jest przewodzenie energii zwanej prana. Wszystko w kosmosie posiada swój odpowiednik eteryczny. Jeśli popatrzymy na swoją rękę możemy zauważyć powidok jakby lekką wyściółkę wokół naszej dłoni – jest to żadne widzenie ciała eterycznego ale uzmysławia nam funkcje ciała eterycznego.

Natomiast gęstość eteryczna jest lotną przestrzenią w której mieszkają i pracują różne stworki i duszki tego świata – widziane zresztą i opisywane często przez naszych przodków. Gęstość eteryczna wokół Ziemi jest coraz to bardziej zanieczyszczona, zabrudzona, ciemna nie tylko przez ciężki przemysł, ale dzięki negatywnym emocjom i myślom ludzkości. Obfite deszcze, huragany mają za zadanie oczyszczać i zmieniać stan ciężkich energii eterycznych na czystsze i lżejsze jednak to człowiek w głównej mierze powinien pilnować swojej przestrzeni fizyczno-eterycznej w domu, w pracy i wokół siebie.

3.  Gęstość astralna. Podróże astralne to ostatnio bardzo popularny temat w nurcie ezoterycznym, w myśleniu duchowym gęstość astralna wykształca na potrzeby jaźni ciało astralne zwane emocjonalnym. Napięcia, urazy, pobudki emocjonalne i nawet uczuciowe wyrażają się w ciele fizycznym właśnie za pomocą atomów astralnych. Za każdym razem gdy śnimy nasza świadomość wędruję przez czakramy ciała eterycznego do ciała astralnego. Tworzymy tam własne światy lub projektujemy przeszłość zapisaną w podświadomości. Kolory, dźwięki, emocje, stany uniesienia z poziomu astralnego są nie do opisania językiem ludzkim, bo świadomość przyzwyczajona jest do absorbowania doświadczeń z poziomu „ciężkich” atomów fizycznych.  

W gęstości astralnej mamy do czynienia z duchami czyli zmarłymi ludźmi, którzy przebywają tu tylko jako psychofizyczne wzorce w ciele astralnym. Ponieważ świadomość gęstości astralnej jest nikła, a człowiek rzadko pamięta swoje sny duża część ludzkości – a w szczególności osoby zmarłe tragicznie - po śmierci fizycznej nieświadomie „wsuwają” się do ciała astralnego kontynuując dawne życie fizyczne. Astral to gęstość „iluzji” i „fałszu”, bo mamy tu do czynienia z wieloma światami, ścieżkami naukowymi skopiowanymi z wyższych gęstości subtelnych lub zmodyfikowanymi przez duchy zmarłych i nieprzychylne stworzenia tego świata. Same podróże astralne powinny służyć człowiekowi do otwarcia jeszcze wyższych zmysłów następnych ciał subtelnych zamiast – jak to jest obecnie – pomagać w zbieraniu „przełomowych” informacji.  

4.  Gęstość mentalna. Ciało umysłowe zwane przez teozofów „ciałem jaźni”, „niższym manasem”. Gęstość mentalna to miejsce formowania się iskier myślowych, absorpcji wiedzy zamienianej w wyższym ciele na mądrość. Ludzie mówią: „kto dużo się emocjonuje ten mało myśli” albo „emocje zasłaniają rozum” teraz już wiemy, że ciało emocjonalne jest niższym ciałem przewodzącym jeszcze lżejsze atomy mentalne do ciała eterycznego i szarej substancji mózgu fizycznego. Gęstość mentalna posiada oprócz sfer dwie główne części: dolną i górną. Niższa część „mentalu” to grupowe myśli zwierząt, ludów pierwotnych, które bez własnej wspólnoty rozkładają się tak samo szybko jak powstają. Wyższa część „mentalu” przedstawia świat głębokich myśli, a informacje tam rezonujące mogą długo wpływać na całe narody i ludzkość.


Ciała osobowości:
Gęstości i ciała subtelne

Ciało mentalne (numer 4) zawiera w sobie: ciało astralne, eteryczne, fizyczne i od dzisiejszego dnia będziemy je nazywać: ciałami osobowości czyli naszego „Ja”. Ciało fizyczne przejawia się dzięki ciału eterycznemu (siła, witalność), ciału astralnemu (emocje, napięcia), ciału mentalnemu (umysł).
Ciała u każdej osoby mogą być różnie rozwinięte i wykorzystywane. Prezenterzy telewizyjni posiadają duże ciała astralne, a ludzie pracujący umysłem duże ciała mentalne.

Gęstości i ciała duszy
5.  Gęstość przyczynowa. Ciało przyczynowe zawdzięcza swą nazwę faktowi, że w nim znajdują się przyczyny, które przejawiają się jako skutki w niższych gęstościach. Doświadczenia przeszłych żywotów zgromadzone są w ciele przyczynowym i tworzą przyczynę ogólnej postawy człowieka wobec życia oraz podejmowanych działań. W sanskrycie ciało przyczynowe nazywa się ”karana siarira” przy czym „karana” oznacza przyczynę. 

Ciało przyczynowe ma dwie główne funkcję:

1. Jest nośnikiem „fizycznym” duszy.

2. Działa jako zbiornik lub magazyn treści doświadczeń człowieka w różnych jego inkarnacjach. W ciało przyczynowe również wplecione jest wszystko, co może trwać poprzez inkarnację, i w nim przechowują się zalążki cech, które będą przeniesione do następnej inkarnacji. Z tego wynika, że niższe „życie” człowieka zależy ostatecznie od wzrostu i rozwoju jego duszy.

Gęstość przyczynowa nazywa jest również niższym „światem dusz”, „domem”.

6.  Gęstość buddyczna.  Gęstość kilkukrotnie szersza i wyższa od gęstości eterycznej. Czytelnik mógłby zadać pytanie dlaczego porównuje te dwie gęstości ze sobą? Ponieważ ciało eteryczne i ciało buddialne jest związane z energiami, energią tworzenia, energią życia. To co się kształtuje w tej gęstości wydarza się i materializuje niżej. W zapiskach pochodzących ze wschodu czytamy o tym ciele jako ciele wartości, ale w moim odczuciu wartości, ideologie, wolna wola jest zależna od wszystkich ciał subtelnych.

7. Gęstość atmaniczna. Ciało atmaniczne to trzecie ciało duszy odpowiedzialne za emocje i uczucia. Z tego poziomu pochodzi również energia odwrócona tzw. „piekielna” czyli brak uczuć, zablokowanie na jakiekolwiek uczucia czy idee. W opracowaniach ezoterycznych ciało atmaniczne związane jest z obiektami idealnymi, działaniem zgodnym z ideą. Podpisanie konstytucji, ustanowienia święta to poruszenie emocjonalne z poziomu idei. W gęstości atmanicznej mamy do czynienia z różnymi rajami, niebami, krainami oświeconych mistrzów oraz „zaawansowanymi astralami” różnych zgromadzeń np. religijnych uniemożliwiających dokonywanie własnych wyborów (blokujących ciało wyższe). 

8. Gęstość anupadaka. Ciało anupadaka to czwarte ciało duszy odpowiedzialne za myślenie, strefa wyższych (ale czy lepszych?) myśli. Ciało rozumu, mądrości lub zimnego intelektu. Mamy tu do czynienia z działaniem z poziomu woli, wolnego wyboru. Cząsteczki monadyczne z gęstości Adi podczas tworzenia Wszechświata przejawiają się tu jako oczekujące energie monadyczne wchodzące już w skład pierwszego ciała duszy.

 

Gęstość i ciała Wyższej Jaźni

9. Gęstość Adi. Aby nie wprowadzać zamieszania i nowej terminologii musimy rozbudować rozumienie tej gęstości. Adi oznacza pierwszy i w sanskrycie czytamy o tym wyrażeniu jako „bez początku i końca”. W obecnych badaniach gęstość Adi jest tylko i wyłącznie pierwszym ciałem materialnym Monady czyli Wyższej Jaźni. W gęstości Adi mamy do czynienia z tronem Boga i hierarchicznymi strukturami wszystkich powołanych istot.

10. Gęstość dziesiąta. Pierwotna energetyczna gęstość Wyższej Jaźni spełniająca podobne zadanie jak ciało eteryczne i buddyczne.

11. Gęstość jedenasta. Pierwotna uczuciowa gęstość Wyższej Jaźni, która spełnia podobną rolę do ciała astralnego i atmanicznego.

12. Gęstość dwunasta. Pierwotna myślowa gęstość Wyższej Jaźni spełniająca rolę wszelkich zalążków nie tyle co życia, ale istnienia w danej formie. 

 

Podsumowanie

Ktoś może zadać pytanie: „Czy istnieją inne gęstości?”. Odpowiem wtedy: „Prawdopodobnie nie, ale trzeba pamiętać, że dana gęstość wypełniona jest sferami które przez działanie Wyższych Jaźni lub dusz mogą zmienić wibracje tworząc przesunięty wymiar”. Drugie współczesne wyzwanie polega na poszerzeniu wiedzy dotyczącej „logosa” i „monady”. Wyjaśnijmy ten nowy aspekt: „Wolna wola oderwanej od źródła iskierki dała zaczątek wszystkiemu od pierwszej swojej myśli w gęstości 12, po wywołanie drgań energii uczuć w gęstości 11, która to powołała do życia energię w gęstości 10, która nadała kształt ducha gęstości 9 – tworząc materie Wyższej Jaźni (Monady) domykając tym samym trzecią jaźń w pełnym ukształtowaniu. WJ wysunęła dalsze myśli tworząc gęstość 8, ona pociągnęła emocje, one energię/magię/moce, one materię (fizyczność) dusz. Taki sam skutek powstał z  gęstościami osobowości”.

Wszystkie gęstości są nie tylko pewnymi przestrzeniami podtrzymującymi ciała subtelne w których za pomocą czakramów ciało takie się odżywia i pozwala przejawiać się jaźni (osobowości, duszy i Wyższej Jaźni), ale są przestrzeniami dopełniającymi i wypełniającymi sferyczne Uniwersum w którym istniejemy, a do którego zostaliśmy powołani przez różne Wyższe Jaźni ze źródła miłości.

 

07-04-2009r
17-08-2010r

---

http://NikodemMarszalek.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kontakt z własną duszą

Autorem artykułu jest Nikodem Marszałek



Na początku swojej drogi duchowej podziwiałem teozofów, którzy opisywali własne kontakty z duchami (zmarłymi) i duszami (ego). W tych dwóch przypadkach byłem zaskoczony – nie tyle co zagadnieniem życia po śmierci co umiejętnością nawiązania relacji człowiek – coś nie fizycznego.

Na początku swojej drogi duchowej podziwiałem teozofów, którzy opisywali własne kontakty z duchami (zmarłymi) i duszami (ego). W tych dwóch przypadkach byłem zaskoczony – nie tyle co zagadnieniem życia po śmierci co umiejętnością nawiązania relacji człowiek – coś nie fizycznego. Rok później spotkałem na swojej drodze osobę, która kontaktowała się z własną duszą, a kilka miesięcy później osobę, która od dziecka była świadoma duszy i świata dusz. Moje pozytywne nastawienie zmusiło mnie do odkrycia sekretu: „Jak kontaktujesz się ze swoją duszą?”, „Od czego zależy dobry kontakt z duszą?”. Nie usłyszałem odpowiedzi i rozpocząłem poszukiwanie opracowanych wcześniej technik i metod. Okazało się, że zagadnienia ezoteryczne nie przedstawiają nawet nie opisują świata przyczynowego (duszy) – co najwyżej poziom astralny. Jeszcze raz wyruszyłem w podróż „odnalezienia idealnej szkoły duchowej otwierającej na duszę” jednak tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że nie ma czegoś takiego – i jeśli kiedykolwiek powstanie „szkoła” to nie będzie działać. Dlaczego? W trakcie pogłębiającej się nostalgii nawet depresji przez własne nastawienie w stylu: „Inni mają kontakt z duszą nawet widzą duszę i świadomie pracują – a ja nie!” zrozumiałem, że relacja osobowość-dusza nie jest zależna od umiejętności mediumicznych, super otwartych czakramów, dziur w aurze, brania psychodelików. Kontakt z duszą, nawiązanie relacji świat fizyczny – świat subtelny zaczyna się od wychwycenia narzuconych kulek myślowych tworzących nieustanny „maraton myślowy”. Innymi słowy nawiązanie świadomej relacji z duszą zaczyna się od wyciszenia wewnętrznego. Po nauce spokoju, ciszy, opanowania okazało się, że dusza wiele razy w ciągu dnia coś do mnie mówiła, inspirowała nawet dosłownie "krzyczała". Ja jednak byłem zajęty własnymi myślami, sprawami, emocjami. Dla każdego adepta rozpoczynającego przygodę z duszą zabawa polega na wyciszeniu wewnętrznym - jak już wiemy - i otworzeniu się na cichy głos, myśli, obrazy. Wyzwaniem będzie odróżnienie wpływu podświadomości, obcych podrzuconych myśli, własnych myśli od głosu duszy.

Od czego zacząć
Tak jak napisałem wszelkie próby nauczenia kontaktu z duszą stworzą jedynie niepotrzebne linki pod wpływ obcych istot lubiących „channelingować”. Zwalniamy takie istoty z tego co chcą i skupiamy się na tym czego my chcemy. Dusza i osobowość połączona jest kanałem miłości (szuszuma) i przez ten kanał płynie nieustana wymiana informacji (inspiracji). Czasem dusza tworzy program, myśl w swoim ciele myślowym i kieruje jego trzon w ciało mentalne (umysłowe) człowieka. Inne przypadki – często u osób channelingujących – to wbite bezpośrednio pod czakram gardłowy rurki przekazujące informacje (ale też pobierające energie). Ten ostatni przypadek jest oczywiście wpływem zewnętrznym niebezpiecznym i uzależniającym od istot trzecich.

Co można uczynić bezpiecznie?
1. Pierwsza sprawa polega na tzw. „scaleniu” energetycznym człowieka (osobowości) i duszy. Cztery ciała osobowości (patrz artykuł pt.„Gęstości subtelne”) i cztery ciała duszy scalają się energetycznie, myślowo, ideowo. W tym momencie to co odczuwa dusza jest odczuwane przez człowieka i odwrotnie. Wcześniej to co odczuwał człowiek było odczuwane przez duszę – był to obieg energetyczny jednostronny i zamknięty teraz wymiana informacji i energii płynie dwustronnie.

2. Po drugie osobowość (patrz artykuł pt. „Metody pracy nad sobą”) musi zrezygnować z tonu rozkazującego względem duszy. Dla człowieka, który nawiązuje pierwszy raz kontakt z duszą świadomość odrębności, istnienia wyższego ja, drugiej istoty świadomej – w wielu przypadkach kierującej życiem człowiek – może przytłoczyć, rozwścieczyć ego, „racjonalne ja”. Zapamiętajmy: Ty i dusza to jedno. Ja i dusza to jedno – jak pisali teozofowie „świadomość rozdzielenia, istnienia dwóch ja jest tylko iluzją, niezrozumieniem”.

3. Po trzecie młodsze dusze mocno angażują się w życie fizyczne swoich inwestycji. Starsze dusze raczej zerkają na swoje osobowości zostawiając im wiele rzeczy do własnego rozeznania. Tu odpowiadamy na pytanie: „Po co ma być aktywny kontakt z duszą?”, „Co zamierzam z tym uczynić?”. Przy scaleniu i otwarciu się osobowości na duszę, a duszy na osobowość wiele rzeczy diametralnie się zmienia w życiu codziennym, rodzinnym, społecznym. Mogą to być rzeczy przyjemne, ale raczej będą one na początku nieprzyjemne, bo na poziomie obciążonej duszy wiele rzeczy jest robionych siłowo, mechanicznie, schematycznie. Dla przykładu:  dusza dostała atak, ktoś coś podpiął do czakramu, zarzucił siatkę na któreś z ciał subtelnych, a człowiek momentalnie odczuwa to na własnym ciele jako ukłucie, ból, skurcz. Człowiek otwarty na swoją duszę może wyciągnąć dane urządzenie, przyrząd, siatkę z ciała subtelnego unikając tym samym powstania choroby, przedłużającego się bólu czy zmęczenia. Takie zachowanie nie byłoby możliwe gdyby nie nastąpiło otwarcie osobowości na energie wyższe.

Raz, dwa, trzy kontakt
Oprócz różnych „wygibasów ze świata dusz” do których człowiek może się przyzwyczaić  osobowość przy relacji z duszą potrafi pięknie przepracować temat, poszerzyć własne zrozumienie niedostępne innymi metodami (patrz artykuł pt. „Medytacja z duszą”). Dodam od siebie, że wiele z kosmicznych wcieleń nigdy nie byłoby dla mnie dostępne, a potem zrozumiane gdyby nie aktywna relacja ja – dusza. Przyglądnijmy się relacji jednej z osób aktywnie rozmawiającej (pracującej) z własną duszą.

Osobowość (O): Motocykl do symbol władzy?
Dusza (D): Tak
O: Puścimy to?
D: Nie
O: Dlaczego? On jest nierealny już, teraz mamy w rzeczywistości o wiele lepszy
D: Ten nie ma władzy
O: Co Ci z władzy?
D: Będą mnie musieli słuchać
O: To manipulacja
D: Co z tego? Będą mnie musieli słuchać
O: Ja bym to odpuściła, po co Ci to? A władza, jaka władza, spójrz na to tu i teraz, co widzisz? Mam władzę?
D: Chyba nie
O: Chyba?
D: No nie masz takiej jak miałaś, ale możemy to zmienić
O: Po co?
D: Żeby móc rządzić?
O: Po co?
D: Hm, nie wiem myślałam, że tego chcesz i że to jest fajne
O: A robię coś, żeby tak było?
D: Nie
O: Więc, co odpuszczamy i do źródła?
D: Jeszcze nie, chce się tym nacieszyć
O: Ale jak się nacieszysz to odpuścisz?
D: No chyba tak, nie wiem
O: Zobacz bez władzy też jest fajne, wszystko mamy
D: Nie, nie mamy podziwu innych i bycia kimś ważnym
O: A po co nam to?
D: Bo inni by tak chcieli, więc my też
O: No chyba Ty, bo Ja nie chcę być na świeczniku
D: Dlaczego? Wiesz jak fajnie, wszyscy wokół Ciebie skaczą
O: Sama wokół siebie poskaczę. Po co marnować na to energię, skoro można już zużytkować na coś lepszego?
D: Ha, mówisz? To ja przemyślę
O: ok., poczekam tyle czasu czekałam to Ci dam parę dni. Dobrze kończymy bo trzeba porobić  te papiery, ok.?
D: To Ja będę rozważać za i przeciw tego motocykla i innych atrakcji
O: Jesteś kochana
D: Ty też

W sesji z duszą warto przyjrzeć się tej części rozmowy:
O: Więc, co odpuszczamy i do źródła?
D: Jeszcze nie, chce się tym nacieszyć
O: Ale jak się nacieszysz to odpuścisz?
Tak poprowadzona rozmowa z duszą nie doprowadzi do uwolnienia. Dusze czasem chcą nacieszyć się daną rzeczą, ale tu osobowość swoim myśleniem może pozytywnie wpłynąć na zachowanie duszy. Oddanie motoru oznacza brak przywiązania własnych energii do symbolu władzy. Aktywny "symbol", "kod" będzie przyciągał osobowość do podobnych przeżyć lub aspiracji.

O: A po co nam to?
D: Bo inni by tak chcieli, więc my też
O: No chyba Ty, bo Ja nie chcę być na świeczniku
D: Dlaczego? Wiesz jak fajnie, wszyscy wokół Ciebie skaczą
Następna sesja mogłaby zostać skierowana na wyjaśnienie słów: „Jacy inni” i w jakich okolicznościach ktoś zaproponował rządzenie – i co oczywiście chciał w zamian. Postawa: „Wszyscy koło mnie skaczą” mówi nam o duszy z typowymi obciążeniami „rządzenia”, „władania”. Pełna wolność czyli przepracowanie tematu pt. „II Wojna Światowa” jest wtedy gdy dusza zrezygnuje z atrybutów władzy i uwolni wszystkie śluby wierności jakie złożyła (a może być tego sporo, bo jedna odkryta karta historii udostępnia następną i tak aż do początku związania się z daną grupą). 

Współpraca z duszą
Przykłady i informację jakie podałem kieruje osobiście na aspekt „sesji z duszą” czyli do przepracowania  tematów i zagadnień osobistych. Znam ludzi, którzy kontakt z duszą wykorzystują do celów biznesowych – załatwiając swoje sprawy sprzedaży z duszami kontrahentów. Jednak nie zawsze jest tak, że dusza ma całkowitą kontrolę nad zachowaniem i decyzjami człowieka. Jak zostało pokazane w trakcie dialogu – osobowość coś przepracowała, zrozumiała, a dusza jeszcze się waha. Mamy tu do czynienia z dużo większym obciążeniem i zależnościami jakie płyną z poziomu samego „świata dusz” – i to człowiek musi zaakceptować. Świat duchowy ma swoje prawa i zależności – tak samo jak materia fizyczna. Człowiek gdy zapomni o tej prawdzie narobi sobie więcej szkody niż pożytku ustawiając swoją duszę do własnych potrzeb, aspiracji, wymagań i zasad rządzących w jego świecie. Trzeba również w tym wszystkim mieć wewnętrzną rozwagę i stale rozróżniać co pochodzi ode mnie czyli jest wsparciem mojej prawdziwej Wyższej Jaźni, a co jest naleciałością z przeszłości duszy lub aktywnym programem podświadomości.

Zakończenie
Trening kontaktu z duszą można rozpocząć od zwykłej kartki papieru i ołówka. Usiądź wygodnie, wycisz własny umysł i powiedz sobie: „Duszo jesteś tam, bo chcę z tobą porozmawiać?”. Poczułeś coś? Obudził się wewnętrzny głos? Napisz co myślisz i odczuwasz - natychmiast. Jeśli nic nie wychodzi to znaczy, że za bardzo się starasz. Druga próba może wyglądać tak. Opisz swój problem, największe wyzwanie przed którym stoisz i zadaj pytanie:
1.„Dlaczego mam z tym problem?”.
2.„Dlaczego nie rozumiem ….?”.
3.„Dlaczego ciągle boli mnie ….?”.
Pierwsza myśl po zadaniu pytania przerodzi się w cichy głos – zapisz go, nie oceniaj, bo po pytaniu przychodzi odpowiedź twojej własnej duszy. Cokolwiek robimy i jakkolwiek pracujemy nad sobą zawsze rozmawiamy z duszą w myślach. Ludzie mylą te rozmowy z głosem podświadomości, a naturalny kontakt z duszą mamy od urodzenia. Dusza ma ogromny wpływ na nasze życie i czasem niespodziewany ból, nudności, brak entuzjazmu spowodowany nie jest otoczeniem fizycznym, naszymi postawami a nastawieniem i energiami duszy. Teraz właśnie przychodzi czas wyjścia duszy zza kurtyny.



12-04-2009r

---

http://NikodemMarszalek.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kim jesteś?

Autorem artykułu jest Aleksander Berdowicz



Chcesz być ważny? Chcesz mieć władzę, pieniądze, uznanie? Chcesz aby inni ciągle udowadniali jak bardzo cię kochają i szanują? Tak? To teraz się zastanów kto/co w tobie tego chce. Czy chce tego ta nieskończona, wielka świadomość, która ukrywa się w głębi ciebie, która wypełnia cały wszechświat od zawsze?

Czy może chce tego to malutkie ego, które utożsamia się z twoim ciałem żyjąc w ciągłym strachu przed utratą tego co już „zdobyło”. A cóż takiego zdobyło? Wylicz teraz co takiego zdobyłeś w swoim życiu, a w czym nie brał udziału ktoś inny. Masz coś? To teraz zastanów się głębiej czy rzeczywiście tak jest.
Chcesz mieć uznanie, chcesz być ważny? A nie jesteś? Jeśli gdzieś głęboko w sobie nie czujesz swojej wielkości, to ciągle i upierdliwie będziesz żądać od całego świata aby ci udowadniał, jak dla tego świata jesteś ważny. A jednocześnie gdzieś w głębi duszy będziesz czuć, że to jest jedna wielka fikcja, jedno wielkie kłamstwo, w które usilnie starasz się wierzyć, chociaż i tak wiesz, że z prawdą nie masz szans.

Przypomina mi się tu mój początkowy okres w wojsku. Zasady w wojsku są takie, że młodsi stopniem muszą pierwsi salutować starszym. Nazywa się to „oddawaniem honorów”. Jeśli młodszy nie odda honoru starszemu, to ten zazwyczaj wyraża swoją frustrację bardzo głośno i wyraźnie „Żołnierzu! Oczy wam p… oczy zarosły? Honorów oddawać nie umiecie?”. Oczywiście tak zachowywali się przede wszystkim ci, którzy na te honory najmniej zasługiwali, czyli ci, którzy byli zaledwie rok dłużej w wojsku. Starzy oficerowie w takiej sytuacji zazwyczaj albo upominali delikatnie, traktując to jako element wychowawczy, albo w ogóle się nie przejmowali czymś tak błahym. Jeśli celowo zignorowałem jakiegoś kaprala, którego nie lubiłem, a on mnie upomniał, że „nie oddałem mu honoru”, to zawsze miałem ochotę mu powiedzieć, że niczego mu nie zabrałem, więc oddawać nie będę. A zwłaszcza honoru, który warto byłoby mieć własny, a nie przywłaszczony na siłę od kogoś innego. Nigdy tak jednak nie powiedziałem bo nie warto zabłyszczeć inteligencją przed głupim kapralem, potem może się mścić. Zemsta jest sposobem na obronę ważności swojego ego przez tchórzy i słabeuszy.

Człowiek, który wewnątrz czuje, że jest mały i słaby, większą część swojej uwagi będzie kierował na udowadnianie sobie i światu, że jest wielki i ważny. Stąd w historii mamy wiele przykładów gdy człowiek niski, który wewnętrznie był mały, dochodził do władzy, to stawał się tyranem dla świata albo przynajmniej dla swojego otoczenia (Hitler, Stalin, pan K., i inni). Natomiast człowiek, który czuje swój związek ze swoją duszą, który wie, że żadne zewnętrzne sytuacje nie umniejszą jego wielkości, jest już wielki i nie potrzebuje tego nikomu udowadniać. Przykład: Gandhi, Matka Teresa. Wielkość jest w każdym z nas, musisz ją tylko odkryć w sobie, a nie odkryjesz jej szukając na zewnątrz, szukając poklasku, uznania czy zainteresowania ze strony innych ludzi. Jeśli chcesz być dla kogoś ważna czy ważny to bez względu na to jak ktoś cię szanuje, zawsze będziesz dopatrywać się „dziury w całym”, zawsze będzie ta szczypta niepewności „czy aby na pewno jestem dla niego ważna?, dlaczego on nie chce mi udowodnić, że jestem dla niego ważna?”. Colin Tipping w swojej książce „Radykalne Wybaczanie” pięknie nazywa to „zmową dusz”. Nasze dusze umawiają się, że ja się tak zachowam w stosunku do ciebie, że ciebie to zaboli. Albo mnie to zaboli, to nie ma znaczenia. Powstała w ten sposób sytuacja ma nas czegoś nauczyć. Jeśli niczego się nie nauczymy to nasze dusze zorganizują inną sytuację, z której będziemy musieli wynieść tę samą naukę. I tak w nieskończoność aż się nauczysz. Myślisz, że gdy zmienisz partnerkę czy partnera życiowego to uciekniesz od „bycia niekochaną”, „bycia mało ważną”, „nie bycia księżniczką jego życia”, czy też uciekniesz od tej „wrednej baby”? Owszem, uciekniesz od niego czy od niej na chwilę, ale od siebie nie uciekniesz. Twój następny partner będzie dokładnie taki sam, tylko w innym ciele. Dopóki nie zabijesz demonów w sobie, będą się one pojawiać wokół ciebie. To ty jesteś magnesem, który przyciąga świat taki, jaki masz w sobie. Zapewne znasz powiedzenie, że jeśli chcesz zmienić świat to sam się zmień najpierw.

Dawniej ludzie żyli zgodnie z naturą, z jej cyklami i zasadami. Dzisiaj wszystko zmieniamy i dostosowujemy do siebie, przyroda ledwo sobie z tym radzi. Stąd taka duża ilość tzw. chorób cywilizacyjnych. Coś za coś. Owszem, dziś żyje nam się znacznie lepiej. Dziś zwykły człowiek żyje w o wiele lepszych warunkach niż dawniej żyli królowie. Zewnętrznie patrząc, warunki życia są lepsze bo cały czas pracujemy nad ulepszaniem naszego „zewnętrza”. Nie możemy patrzeć w dwóch kierunkach jednocześnie, nasze wnętrze na tym traci. Już dawno nie pamiętamy kim jesteśmy, dlatego liczymy na to, że ktoś inny odpowie nam na to pytanie. Kim jesteś? Kierowcą, sprzedawcą, księdzem, policjantem, nauczycielką? Bzdura, to tylko chwilowe etykietki, chwilowe maski. Zajrzyj głębiej. Zajrzyj tam gdzie rozum nie sięga. Wszystko chcesz zrozumieć, chcesz mieć wyjaśnione, przedstawione od A do Z. Nie, rozum tam nie ma dostępu. Tam jest cały twój świat, o wiele większy od tego, który widzisz dookoła, więc nawet jego ułamka rozumem nie ogarniesz.

W jaki sposób możesz zacząć wgląd w siebie? Jak zacząć odkrywać siebie? Jest to jednocześnie proste i trudne – trenuj pokorę i medytuj. Bycie pokornym oznacza zdejmowanie z siebie masek, zdejmowanie warstw cebuli, która jest jedynie pancerzem twojego ego. Im twardsze ego tym większy ból. Gdy natomiast zdejmiesz z siebie wszystkie warstwy, pozostanie ZERO. Zera nikt nie jest w stanie zranić, poniżyć, zniszczyć. „Pokorne ciele dwie matki ssie”. Człowiek, który ma kontakt ze swoim wnętrzem, wręcz promieniuje od wewnątrz, czuć tę charyzmę, w oczach widać, że nie jest to człowiek zwyczajny. Wielkości takiej osoby nie trzeba udowadniać, bo ona jest. Zupełnym przeciwieństwem jest ktoś, komu bardzo zależało na władzy czy uznaniu i zdobył tę władzę, stanowisko czy tytuł. „Dzień dobry panie dyrektorze, o jak dobrze dzisiaj pan wygląda”, „Dzień dobry kochanie, widzę, że zmieniłaś uczesanie, w takich włosach wyglądasz znacznie piękniej”. Sraty taty. Dziecinada. Ja wiem, że udajesz, ty wiesz, że ja wiem, ale tak wszyscy robią, więc kontynuujemy ten rytuał. Ja czegoś chcę od ciebie, więc nadmucham twoje ego, abyś ty dał mi coś co nadmucha moje ego. Im bardziej moje ego będzie nadmuchane, tym poczuję się bezpieczniej, poczuję się ważna, kochana, chciana. Gdy ja z jakichś powodów nie zaspokoję oczekiwań twojego ego, to ono wtedy wierzga, kopie, gryzie, awanturuje się „bo nie jestem dla ciebie ważna”, „lekceważysz mnie”, „pan mnie zignorował”, itp. Pretensje, pretensje, pretensje. A więc co, mam się dać poniżać, oszukiwać? Nie, masz sprawić aby nie było w tobie nic co dałoby się poniżyć. To jak jak nie da się pokonać armii, której nie ma. A zazwyczaj jest tak, że gdy ktoś nas skrzywdzi to w obawie przed kolejnym zranieniem utwardzamy na sobie jeszcze grubszą skorupę. W skorupie ciężko się oddycha. Tam nie ma przestrzeni aby żyć. Więc nie żyjesz, udajesz że żyjesz, udajesz, że się uśmiechasz, udajesz że jesteś szczęśliwy. Włącz tylko telewizor – większość polityków to ciężkie chodzące skorupy. A może wręcz przeciwnie – zajmujesz się rozwojem duchowym. Jeśli tak to bardzo uważaj, bo możesz pomyśleć sobie, że jesteś kimś lepszym. Zwłaszcza żal mi księży, którym się wydaje, że bycie księdzem to jest z założenia podążanie ścieżką duchową i zachowują się tak jakby byli pępkiem świata. To też bardzo ciężka skorupa, polerowana przez setki lat tradycji. A co świat na to? Świat stosuje zasadę równowagi. Gdy przeciągniesz wahadło w jedną stronę to musisz się napracować aby je utrzymać w miejscu. Prędzej czy później puścisz i świat pociągnie je w kierunku przeciwnym. W ten sposób właśnie działa zasada „ostatni będą pierwszymi”. Chcesz być ważny – to prędzej czy później dostaniesz w łeb. Gdy natomiast nie zależy ci na poklasku i ważności – świat sam cię wzniesie do góry. To co lekkie idzie do góry. A ciężka skorupa musi runąć w dół. Prawo grawitacji działa nieubłaganie również świecie duchowym, nie tylko fizycznym.
Gdy chcesz być ważny – to w 90% jesteś nieszczęśliwy, bo świat nie ma zamiaru spełniać twoich zachcianek. Musisz na wszystko ciężko pracować, a potem wypinasz pierś mówiąc „popatrzcie, wszystko to osiągnąłem swoją ciężką pracą”. Żałosne. Kto chce tego słuchać? Jedynie ci, którzy chcą coś od ciebie uzyskać. Natomiast będąc pokornym wzbudzasz zupełnie inne odczucia w swoim otoczeniu. Oczywiście istnieje zagrożenie, że ktoś mógłby cię wykorzystać dla swojej korzyści. Ale to jest część gry, patrz na to długoterminowo a nie tylko z perspektywy danej sytuacji. Rachunki zawsze muszą się wyrównać.

Mam pewną znajomą, która wyznaje zasadę bądź pokorna jak baranek a przebiegła jak lisica. Pokora i szczerość same w sobie jest najwyższą formą przebiegłości. Dzięki stosowaniu takiej zasady jest ona uwielbiana przez swoich przyjaciół i bardzo łatwo zdobywa nowych.
Pewien wielki duchowy mistrz mówił: bądź bardziej pokorny niż źdźbło trawy. Zdobyć się na to nie jest łatwo. Przynajmniej wiesz, w którym kierunku warto dążyć.
Co wspólnego ma pokora z poznaniem siebie? Dokładnie WSZYSTKO! Cały wszechświat wewnętrznie, w swej najbardziej subtelnej formie stanowi jedność. Samolubstwo i egoizm jest tego przeciwieństwem, więc wszechświat ze swej natury stara się unicestwić ego. Natomiast bycie pokornym wskazuje na głębsze zrozumienie naszej jedności, jest niejako postrzeganiem innych ludzi jako części jakiegoś jednego wielkiego organizmu. To jest zrozumienie, że pomagając tobie, pomagam sobie. To jest odkrywanie warstwa po warstwie, kim naprawdę jestem.
Czy na w połowie zapełnioną szklankę wody powiesz, że jest w połowie pusta czy w połowie pełna? Pesymista odpowie, że w połowie pusta, a optymista powie, że w połowie pełna. OK, a co powie mistyk? Mistyk spojrzy i powie jaka jest rzeczywistość. Szklanka do połowy jest wypełniona wodą, a druga jej połowa jest wypełniona powietrzem. Tak jest i już. To nie jest żaden powód do narzekania, że czegoś brakuje. Tak jest chwila obecna i już. Wszyscy postrzegamy świat w różny sposób i nazywamy to rzeczywistością albo faktem. Sowieci swoje największe kłamstwa publikowali w gazecie o nazwie „Prawda”. Patrzymy na sytuację i wydaje nam się, że to co widzimy i czujemy w związku z tą sytuacją to jest fakt. Spoglądasz na świat spod grubej warstwy skorup i wydaje ci się, że widzisz go wyraźnie, nie mówiąc już o odczuciach. Jak można mieć prawdziwe odczucia do świata zewnętrznego gdy jest się zakutym w ciężki pancerz?

Jak jeszcze możemy wykorzystać metaforę ze szklanką wody? Jeżeli chcesz być ważny i mieć uznanie u ludzi to tak jakbyś siedział na szczycie szklanki i spoglądał na jej wnętrze w dół. Szklanka może być pusta, częściowo zapełniona lub pełna. Zadowolony będziesz tylko wtedy gdy będzie pełna, czyli stosunkowo rzadko. Będziesz wymagać od ludzi aby ciągle ją napełniali bo niepełna szklanka to uraza na twojej godności, to niespełnienie twoich oczekiwań.

Natomiast człowiek pokorny zagnieździ się na poziomie dna i jest szczęśliwy. Gdy szklanka jest pusta – w porządku, taka jest natura szklanki, czasami bywa pusta. A gdy cokolwiek się w szklance pojawi, taki człowiek przyjmuje to z wdzięcznością, jako coś extra. Wszystko co jest powyżej jego poziomy przyjmuje jako dar od świata i jest szczęśliwy. Promieniując szczęściem, przyciąga szczęście, które udziela się innym. Takie poczucie wdzięczności ma silne właściwości magnetyczne, przyciąga tylko to co jest najlepsze, więc szklanka się napełnia i zaczyna się przelewać. Z nadmiaru korzystają inni. Człowiek szczęśliwy jest źródłem szczęścia i obfitości, nie tylko dla siebie lecz również dla innych. Przykłady masz w przyrodzie: drzewa rodzą nadmiar owoców, nic z nimi nie zrobią i nic za to nie chcą;  krowa ma nadmiar mleka, ciele tyle mleka nie wypije. W przyrodzie istnieje nadmiar i pokora.

A czym jest ta medytacja, o której wyżej wspomniałem? Odpowiedź jest prosta: medytacja to nie jest to co myślisz.

A jakie da ci korzyści? Żadnych. Same straty. Będziesz tracić swoją skorupę warstwa po warstwie, celem jest dojście do ZERA.



Kim więc jesteś? No właśnie. Kto ci na to pytanie odpowie?

---

Powyższy artykuł jest kopią artykułu ze strony autora NieCzytajTego.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Etapy przebaczania

Autorem artykułu jest Danuta Wachowska



Jest wiele różnych form i progów przebaczania.Zobacz na którym etapie jesteś dziś abyś mógł pójść dalej i uwolnił się  od przeszłości.

Etapy przebaczania

Problem jest dla każdego bardzo trudny na każdym stopniu przebaczania. Niestety, wszyscy musimy przez to przejść i uczyć się coraz wyższych stopni tej drabiny, która prowadzi do wolności.

Na pierwszym stopniu jest zwykłe „przebaczam ci”, które stawia wyżej przebaczającego nad winnym. Powiększa się dystans, który nie wnosi żadnego zrozumienia. Przebaczenie jest jednostronne i rodzi pychę.

Innym sposobem jest spowiedź w kościołach czy rozmowa z psychologiem. Człowiek w ten sposób oczyszcza się ze swoich win. Zauważa, że w części odpowiada za swoje czyny. Stara się w duchu rodzącej się pokory poprawić, lecz nie eliminuje błędów przeszłości. Brakuje zrozumienia dlaczego to się wydarzyło np.: rozwód, śmierć bliskich czy pozbawienie pracy.

Wyższym etapem przebaczenia jest „radykalne wybaczanie”. Sięga ono do źródła konfliktu. Zauważa, że nie tylko my mamy problem np.: z własnym dzieckiem ale wszyscy w rodzie mieli bardzo podobne konflikty na tym tle. Radykalne wybaczanie pozwala zauważyć źródło konfliktu i swoje w nim uwikłanie. Specjalnie wypełniana ankieta, próbuje pokazać problem w sobie samym i poprzez zmianę nastawienia do niego – przebaczyć.

Kolejnym aktem przebaczenia, może być ustawianie rodzin wg metody Hellingera. Poprzez innych ludzi biorących udział w „spektaklu teatralnym” rozpoznajemy problem rodowy na tle całej rodziny i go uzdrawiamy. Bierzemy współodpowiedzialność za rodowe programy. Można robić to uzdrawianie pojedynczo z samym terapeutą.

Sama  prowadzę taką terapię. Pomagam chętnym stawić czoła tym górom przeszłości. Kontakt ze mną poprzez stronę internetową.
Sytuacja w rodzinie po uzdrowieniu i rozpoznaniu problemu, zmienia się diametralnie. Uzdrowienie kasuje rodowy program dla wszystkich żywych i martwych członków rodu.

Innym sposobem przebaczania jest pojednanie przeciwieństw. Przestajemy osądzać drugą stronę jako „złą” i łączymy to co według nas „dobre” z tym co uznajemy w umyśle swoim za „złe”. Dowiadujemy się, że nie ma nic „złego” ani „dobrego”. Są to tylko nasze własne osady.

Odkrywamy tajemnicę, że wszystko jest w nas a inni to aktorzy grający rolę aby nam umożliwić odkryć nasze wewnętrzne programy. Jesteśmy im za to wdzięczni, że w taki bolesny sposób nam to pokazują. Jest to totalne przebaczenie, gdyż sięga poza wymiar tego świata.

Jeśli potrafimy obserwować zamiast osadzać, jesteśmy na najlepszej drodze do wewnętrznej jedności. Ześrodkowanie to miejsce „zerowe” między lewą a prawą stroną problemu, które nie postrzega „dobra” i „zła”. To otwarte serce dla wszystkich. Z niego wypływa prawdziwa miłość i zrozumienie, że wszyscy jesteśmy jednym a życie to gra.

To, co dajemy innym, dajemy też sobie samym.
Dajemy złość – otrzymujemy złość,
Dajemy miłość – otrzymujemy miłość,
Dajemy pieniądze – otrzymujemy  pieniądze itd.

Przebaczenie kończy się z chwilą zrozumienia, że istnieją w nas programy pokoleniowe, które sterują życiem każdego z nas. Jesteśmy na zewnątrz maszyną, która jest napędzana przez komputerowy program rodowy i karmiczny.  Rozpoznanie tej maszyny i jej działania, daje wolność. Nikt nie będzie mógł dalej nami manipulować. Wychodzimy z matrixu.

Nic nas nie może zatrzymać w tej drodze do wolności sumienia. Grzechy znikają, przebaczenie kończy się i pozostaje zrozumienie, że tak naprawdę nic złego się nie stało. Przechodzenie przez wszystkie etapy przebaczenia, to okres oczyszczania.  Jest on dla każdego bardziej lub mniej bolesny. To budzenie ze snu świadomości.

Praca nad sobą jest drogą do wyzwolenia z ucisku otaczającej nas maszyny. Nic samo się nie zrobi. To my mamy podjąć się tej pracy przebaczania i oczyszczania. Pomoc jest konieczna na początku aby uchwycić idee. Później sam człowiek odkrywa istotę rzeczy.

Bycie w punkcie „0” to czas teraźniejszy. Pozwala być obserwatorem samego siebie i dostrzegać grę teatru życia. Przebaczenie światu, że taki jest – to końcowy etap oczyszczenia. Przebaczam i proszę o wybaczenie.

Nie ma już winy ani winnych. Wyzwolenie, to zbawienie od ucisku programów rodowych i karmicznych. Proces przebaczenia kończy się, gdy nie ma żadnych konfliktów. Nie ma co i komu przebaczać. Następuje oświecenie świadomości światłem zrozumienia. Pozostaje dać to, co się otrzymało.

Oświecona osoba jest wzorem dla innych na ich drodze poszukiwań. Jest przewodnikiem ludzkości  w kierunku zbawiania samych siebie i wyzwolenia z jarzma grzechów – błędów przeszłości. Do człowieka oświeconego płynie dobrobyt i bogactwo duchowe oraz materialne. Gra jest warta wszystkich bogactw świata.




---

Danuta Wachowska www.danuta.stronawww.eu


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

..Jak siebie samego…

Autorem artykułu jest Krzysztof Piotr Kina



Bardzo ważnym jest właściwy bilans pomiędzy tym co się daje i co się w zamian oczekuje. Aby mieć zaś właściwy bilans trzeba się świadomie i odważnie przyjrzeć samemu sobie, swoim intencją i ... zaakceptować to, że nie zawsze jest się tak śnieżnobiałym jak by się oficjalnie chciało być. To droga do wolności. 

Kochaj Bliźniego swego jak siebie samego… To prosta i potężna wskazówka dla nas na temat rzeczywistości wśród której żyjemy, którą współtworzymy. To nie dotyczy tylko naszych relacji z otoczeniem…. To rzutuje na wszystko. Na to, jacy jesteśmy, gdzie jesteśmy i czym jesteśmy. Każde zaburzenie w jedną lub w drugą stronę, czyli stawienie siebie wyżej lub niżej od adresata, bliźniego jest egoizmem. Może to być jedynie egoizm oficjalny lub nieoficjalny, pasywny.

Jeżeli w naszym sercu rozpoznamy prawdę tego jak działamy w stosunku do bliźnich, to jesteśmy już na bardzo szybkiej drodze do prawdy…

Egoizm oficjalny jest dość oczywisty do zaobserwowania i pewnie znajdziesz wiele przykładów ludzi, którzy widać, że stawiają siebie wyżej niż innych. Oficjalnie są „burakami”, zadufanymi w sobie personami i omijamy ich szerokim łukiem. Chyba, że sami tacy jesteśmy, to dobrze się wtedy wśród takich osób czujemy. „Sami swoi” – prawo podobieństwa. Ciekawiej jest jednak z egoizmem nieoficjalnym, bo pod jego wpływem jesteśmy praktycznie wszyscy…. I tu prawo podobieństw też działa.. 

Każdy z nas działa w większości przypadków po to, aby sobie zrobić dobrze. Działając dla kogoś, komuś coś pomagając robimy sobie dobrze, bo sprawiamy, że czujemy się z powodu naszego dobrego postępowania dobrze, wynagradzamy się i głaszczemy się, jacy to cacy jesteśmy. Praktycznie wszyscy tak działamy, bo naprawdę chyba tylko dzieci są w stanie zrobić coś bezinteresownie i nie rozpamiętywać tego. Nie mówię, że wszyscy i zawsze – na pewno nie. Zdarzają się i to coraz częściej ludzie prawdziwie bezinteresowni i będzie ich coraz więcej. 

Nie chodzi to u to, że nasz egoizm jest zły. Chodzi o to, że my się go wypieramy. Że udajemy, że tego nie ma. Że gramy zazwyczaj nieświadomie świętoszków udających mniej lub bardziej udolnie, że robimy coś tylko dla tego kogoś.

A to jest przecież normalne i nie dajmy sobie wmówić, że to grzech! To cześć nas, to nasza droga, kawał naszego życia. Jeżeli popatrzymy na to jak na coś, co nieśliśmy na plecach, a z czego nie zdawaliśmy sobie sprawy… i po chwili zastanawiania się zdejmujemy ten wór z pleców, otwieramy go i widzimy w nim super wygodne buty, kompas, GPSa i co tam tylko, co nam pozwala lepiej, dalej i szybciej iść, to właśnie odkryliśmy coś bardzo istotnego w naszym życiu. Mamy nową umiejętność. Na zawsze.  

Egoizm powinien być piękny, bo przecież… wychodzimy z założenia chrześcijańskiego „kochaj Boga swego z całego serca, a bliźniego swego jak siebie samego” – (to parafraza) w tym sformułowaniu jest sama dobra i czysta miłość. Sama radość. Samo współistnienie, bo miłość łączy. Równa. Miłość jest spoiną, która sprawia, że wszystko się łączy. To miłość jednoczy. To w miłości wszyscy razem się mieścimy. To miłość sprawia, że zawsze się znajdzie miejsce dla drugiego. To miłość jest tym pięknym stanem, w którym wszystko, co różni, znika i pozostaje tylko jedność współistnienia. Nie ma egoizmu, bo wszystko jest jednym. Wszyscy jesteśmy jednym istnieniem. Bóg, Ja i TY. Razem tworzymy jedność. Czym więc może być egoizm skoro wszyscy jesteśmy Jedno?

Teraz już wiemy, dlaczego stawianie kogokolwiek wyżej lub niżej jest niczym innym jak psuciem harmonii. Tutaj kryje się też kolejna potężna prawda. Zaczynamy łapać jedność z Bogiem, z Absolutem, z Doskonałością…. Jeżeli zaczynamy postrzegać wszystko i wszystkich z poziomu miłującego serca…. Patrzącego ponad ego iluzje... następuje wyzwolenie… Jedność… To taki mały bonus do naszego coraz bardziej świadomego życia….

Stawianie siebie wyżej poprzez poniżanie się lub wywyższanie jest zbrodnią przeciwko harmonii naszego życia i świata w którym żyjemy. Jest wbrew naturze, jest przewinieniem, które jest nam wciąż i wciąż zwracane do poprawienia. Za każdym razem, gdy myślimy, że zadziałaliśmy dobrze, że tylko z czystej miłości chcieliśmy pomóc, chcieliśmy coś zrobić dobrego dla Bliźnich, a tak naprawdę chcieliśmy zrobić dobrze sobie, chcieliśmy być w porządku wobec siebie i Boga to zawsze Bliźni odczyta podświadomie (najczęściej) Twe intencje i potraktuje Cię odpowiednio. Czasem szybciej a czasem wolniej, ale zawsze dostaniesz wiadomość zwrotną od Wszechświata, że Twoja intencja działania nie była czysta. Zostaje zachwiana harmonia między trzema elementami. Aby zadział cud prawdziwego przepływu, miłość między elementami musi być ekwiwalentna. Tak samo masz kochać Boga, Siebie i Bliźniego. Nie mniej i nie bardziej. Jeśli jeden z tych elementów wywyższasz ponad inne to tworzysz dysonans. Twój związek się rozsypie. Twój projekt nie wypali. Ludzie, z którymi rozmawiałeś, którzy na początku płonęli zapałem wykruszą się… opadną z sił a Ty znów będziesz sam i znów będziesz w tym samym punkcje a wszystko, dlatego, że nie robiłeś tego z miłością, ze świadomością. Tak naprawdę to traktujesz Bliźnich, jako cel dotarcia do Boga, do tego by w Jego oczach być super…, ale tak naprawdę to nie masz o nich zbyt wysokiego mniemania… ot, po prostu, środek do osiągnięcia Celu, Twego podlizania się Bogu… i nawet w ostateczności i Bóg jest tylko pół celem, bo tak naprawdę chodzi przecież o Ciebie…

To odnosi się do wszystkiego. Nie tylko do Boga. Jeżeli stawiasz cokolwiek lub kogokolwiek wyżej niż… siebie, resztę ludzi… będzie czapa. I nie chodzi o to, aby teraz przerazić się, że „przecież nie kocham tak samo Bin Ladena jak moją Mamę, więc będzie źle…” chodzi tylko o zaobserwowanie tych dynamik i zaakceptowanie ich. Tacy jesteśmy i to jest DOBRE. A raczej WŁAŚCIWE. To część drogi.

I nie czuj się strasznie z tego powodu, że nagle odkrywasz to, jaki to jesteś obrzydliwy i paskudny. Chodzi tylko o uświadomienie sobie swej ciemnej strony. Tego, że jest się i tak zwanym dobrym i tak zwanym złym i to jest normalne. Ale też i tego, że normalnym jest to, że robimy coś tak samo dla kogoś jak i dla siebie. Wręcz zazwyczaj robimy coś bardziej dla siebie, – choć oficjalnie może się wydawać, że wręcz przeciwnie to jednak w każdym z nas jest egoista i chce sobie zrobić dobrze.

Nie ma się tym, co przejmować i ani nie ma, co roztrząsać tematu. Tak jest. Teraz chodzi tylko o to abyśmy w pełni zaakceptowali to, że kochamy i siebie i Boga i bliźnich. I w pełni i z radością zaakceptowali to, jacy jesteśmy i jak działamy. To, że potrafimy zadziałać egoistycznie i często tak działamy, nic nie znaczy. Przecież potrafimy też i zadziałać w sposób zbilansowany i wtedy dzieją się cuda. Wtedy związek zaczyna być pełny. Wtedy do układu wkracza Wyższa Siła, bo „gdzie dwóch lub trzech w Imię moje tam Ja z nimi”, a jak pamiętamy… Bóg jest Miłością.

I zaakcentujmy jeszcze raz to, że nawet, jeśli się przyłapiesz, jako pasywny egoista to i tak wiedz, że to jest OK., i że w każdej chwili możesz zacząć inaczej postrzegać siebie i swoje związki. Jeśli to dostrzeżesz i zaakceptujesz będzie to wielka zmiana w Twoim życiu. Przestaniesz nieświadomie popełniać wciąż ten sam błąd i zbierać wciąż owoce swego działania. Teraz będziesz mógł popatrzeć na swego bliźniego z wielką miłością i wdzięcznością, że jest, że może uczestniczyć w Twoim procesie życia a Ty w jego procesie. Popatrzysz na to jak na świętą przygodę, wielką podróż, w której właśnie wszedłeś na kolejny poziom postrzegania. Teraz będzie łatwiej, teraz zaczniesz inaczej grać swą rolę… teraz będzie przestrzenniej… spokojniej, świadomiej…, po co popełniać wciąż te same błędy… już dość. Teraz miłość panuje, równie wielka do mnie jak i do wszystkich innych. Kocham, szanuję akceptuje, nie oceniam, nie krytykuję… to wspaniałe. To jest wolność. Radość współistnienia z miłością, jako wspólnym mianownikiem.

---

Drogowskaz - do świadomego Życia...
Oridea.net - Inspiracje


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Energia słowa

Autorem artykułu jest Nikodem Marszałek



Cokolwiek tworzymy czyli piszemy, kształtujemy, myślimy, emocjonujemy się pozostawiamy trwały ślad energetyczny. Finalna praca pisarza przedstawia słowa czyli zbiór pewnych wyrażeń...

Odcisk
Cokolwiek tworzymy czyli piszemy, kształtujemy, myślimy, emocjonujemy się pozostawiamy trwały ślad energetyczny. Finalna praca pisarza przedstawia słowa czyli zbiór pewnych wyrażeń. Kompozytor pozostawia wibrację dźwięku, zapisaną np. w formie ułożonych nut. Rzeźba czy obraz to prawie jak opowiadanie, krótka historia. Nasze myśli, uczucia, emocję przybierają kształt, który nazwiemy: myślokształtem.
  mysloksztaltautora

Jeśli popatrzymy na obrazek widzimy autora, który swoimi myślami tworzy bańkę energetyczną. Dlaczego ona się tworzy? Bo myśli rezonują w różnych częstotliwościach energetycznych dodatkowo wykorzystujemy różne ciała subtelne, które z kolei posiadają swoje specjalne cechy (patrz artykuł pt. „Gęstości subtelne”). Autor używa przenośni, metafor, emocjonuję się podczas pisania tworzy obrazy czy struktury skojarzeniowe. Gdy czytamy książkę, artykuł, sprawozdania nasz mózg odczytuje litery, składnie, wyrazy i całe zdania, a dusza przez „wchłonięcie” myślokształtu poznaje: intencję, emocje, energie jakie autor utrwalił w swoim dziele.
promienzrozumienia
Nasz kolejny obrazek przedstawia myślokształt podzielony na poszczególne gęstości subtelne. Jeśli dusza nie wykształciła jeszcze w pełni ciała buddycznego, osobowość będzie miała problem ze zrozumieniem idei – dlatego próżno kazać młodej duszy tłumaczyć jakie wartości przedstawia „Oda do radości” (patrz artykuł pt. "Początki z rozwojem duchowym cz.2" - temat: Dusza i człowiek).


Przykładów można mnożyć dziesiątki warto jednak zrozumieć, że jeśli czytany tekst jest niezrozumiały dla nas, istnieje kilka przesłanek:
1.    Nie mamy podstaw wiedzy: ciało mentalne, przyczynowe.
2.    Autor piszę zawile, ukrywa coś przed czytelnikiem - miesza własne energie.
3.    Myślokształt autora został przekierowany pod większą grupę tzw. Astrala.
4.    Energia autora została przykryta, zakryta obcymi energiami.
5.   Autorowi brakuje najzwyklejszej wprawy pisarskiej (warsztatu).

Ad.1
Poszerzanie wiedzy, doświadczenia kształtuje i wzmacnia nasze ciało mentalne (krótkotrwałe) oraz przyczynowe (długotrwałe). Warto czytać książki z wielu zagadnień, aby łatwo móc przeskoczyć z materiału na materiał. Jeśli człowiek i jego dusza zbierają informację w zupełnie nowej dziedzinie życia mogą zignorować wiele informacji lub przenieść ich trzon „na później do zbadania”. Strach przed nowym spełnia tu nadrzędną rolę, a nastawienie w stylu: „Teraz zrozumiem coś i jutrzejszy dzień przyniesie owoce” pomoże czytelnikowi i jego duszy rozdzielić partię wiedzy na poszczególne segmenty.

Ad.2
W tajnych stowarzyszeniach teksty pisane, ryciny przedstawia się często po uprzednim dokonaniu inicjacji, która pozwala nauczyć się uczniowi tajnych znaków. Na poziomie duszy są to pewnego rodzaju urządzenia wsadzane w czakram splotu słonecznego. Wiele sekt tworzy zupełnie nowy język (nazewnictwo) zrozumiały tylko w nielicznym gronie. Istnieje jeszcze jeden czynnik zwany „długotrwałym obciążeniem”. Autor, który kiedyś był członkiem tajnego stowarzyszenia podczas inicjacji zobowiązywał się często do milczenia i nierozgłaszania posiadanej wiedzy. W następnym życiu lub życiach przy opisywaniu zupełnie nowych zagadnień, ale związanych z dawno zainicjowaną dziedziną uaktywnia się u niego szereg przysiąg, kodów i ślubów wierności często zapisanych i utrwalonych w czakramie splotu słonecznego i gardła (patrz artykuł pt. "Duchowi strażnicy"). U człowieka nieświadomego działania dawnych ślubów wszelka próba napisania, przedstawienia ciekawej wiedzy może sprawiać ból, niechęć, apatię i poczucie winy. Warto zwrócić tu sobie wolność od wszelkich dawnych ślubów wierności i poprosić energie czystej miłości o rozpuszczenie pieczęci i przyrządów na ciałach subtelnych i czakramach.

Ad. 3
W różnych grupach środowiskowych po kilku chwilach wytwarza się kula energetyczna na środku sali. Ten sposób gromadzenia energii pozwala na szybką wymianę informacji wśród ludzi. Czasem po kilku dniach, miesiącach, a nawet latach powstaje ogromny twór myślowy nazywany „astralem”. Kościoły, szpitale, szkoły i nawet przedszkola wytwarzają przez swoje zgromadzenia chmurę myślową. Świadome tych wydarzeń energetycznych grupy stawiają przed „astralem” strażników pilnujących dostępu i pieczętujących dusze, które chcą odczytać informacje zgromadzone w astralu (dotyczy to również np. internetowych grup dyskusyjnych). Popularne astrale to: katolicki, hinduski, buddyjski, atlantycki, państwowy i korporacyjny. Istnieją jeszcze astrale np. społeczne, polityczne, sportowe, biznesowe. Astral czyli grupa ludzi związania przez podobne cele, myśli, działanie i oczywiście karmę może być prowadzona przez silnego przywódcę, który powiększa wpływy i presje na otoczenie. Warto zapamiętać, że ilekroć „wchodzimy” do danej grupy wymagane jest od nas dopasowanie na poziomie myślowym, uczuciowym i energetycznym. Pozytywny skutek harmonizacji pozwala na lepsze odczytanie i zrozumienie grupy, negatywny skutek harmonizacji to poddanie się presji grupy przyczyniającym się do zablokowania czakramów (górnych lub dolnych), ciał subtelnych aby np. nie wybić się poza grupę.

Ad.4
Wielu ludzi na Ziemi posiada negatywną emocję względem innego człowieka. Dusza w przypadku silnej karmy z inną duszą, emocji pozwala lub zezwala na przykrycie swojego myślokształtu np. „kocem energetycznym”. Dwa lata temu opublikowałem parę artykułów na jednym z portali duchowych. Ku moim oczom i odczuciom pojawili się strażnicy wokół energii tekstu, a sam artykuł został dosłownie „wypruty” z emocji, uczuć i prostoty. Pod tekstem (myślokształtem) dodatkowo podczepiono długi sznur prowadzący do astrala innej grupy duchowej. Wycofałem energie walki z tym astralem i zażyczyłem sobie zdjęcia i skasowania moich artykułów ze strony. Dlatego warto zapamiętać, że duże różnice między energiami autora tekstu, a profilem energetycznym portalu, wydawnictwa, gazety mogą zakryć energie autora. Po opublikowaniu swoich prac naszym głównym zadaniem jest przeczytanie wydanego zewnętrznie tekstu.

Materia poddaję się naszej woli i jeśli rozwiążemy karmę z wydawnictwem i osobami tam pracującymi, z danym portalem internetowym i poprosimy miłość o uwolnienie energii naszej pracy – płachty się roztopią, strażnicy odejdą, a sznury przekierowujące energie skupienia czytelnika do obcych wpływów roztopią się – wtedy znowu popłynie nasza prawdziwa energia i artykuł, praca, książka będzie dużo bardziej zrozumiała dla innych.

Uwolnienie
Ile razy to powiedziałeś: „Nic nie zrozumiałem z tej książki?”, „Ten artykuł jest jakiś enigmatyczny?”, „Czy ktoś potrafi to wytłumaczyć, potrzebuje chyba streszczenia?”. W takich przypadkach warto sprawdzić własne intencje co do czytanego tekstu, publikacji, książki, bo może wymagamy „coś” negatywnego od autora i jego duszy? Inny przypadek to pojawienie się własnych „strażników” pilnujących rozwoju duchowego, zrozumienia, uwolnienia czy to w postaci ludzi czy dusz. Wynikiem ich działania może być dziwna senność, błogość  i bezpośrednie odczucia w okolicach pulsującego czoła lub brzucha. Jeśli rozumiesz co trzecie słowo lub nic z czytanego tekstu zwolnij obce energie narzucone na swoje ciało mentalne i ponadatmaniczne duszy (patrz temat "Medytacji z duszą") i przede wszystkim wstań od biurka, przejdź się, opłucz twarz zimną wodą.

Całą sytuacje z punktu duchowego wyjaśni metafora. Czytamy wspaniałą książkę, ale komuś (strażnikowi) nie podoba się, że czytamy właśnie takie dzieło, bo wpłynie ono później na postawę zrozumienia i uwolnienia w pewnym aspekcie życia. Podchodzi zatem przyjaciel i zaczyna rozmowę, dzwoni telefon w pilnej sprawie – wszystkie siły przerywają dokończenie książki. Gdy odcinamy się od wpływu zewnętrznego, zaczyna się atak wewnętrzny. Obca dusza zarzuca ogłupiające energie na głowę, mamy dziwne negatywne odczucia, coś nas kieruje do nieprzychylnych recenzji artykułu czy książki, tracimy cierpliwość, jesteśmy rozkojarzeni. Nic nie dzieje się przez przypadek nawet lekki wybuch gniewu, zamroczenia, ukucie nerwu w palcu ma ważną przyczynę. Warto być świadomym różnych wydawałoby się "przypadkowych" wydarzeń dziejących się w danym czasie, o danej porze w konkretnym miejscu i przy poszczególnych osobach.

Podwójne intencje
Ludzie czytają dekrety, modlitwy, długie i złożone afirmacje wychwalając i dziękując często ich twórcom. Pytanie brzmi: „Dlaczego zostały napisane?”, „Jaki jest ich cel i sens?”. Odpowiedź brzmi: „Ponieważ istnieje potrzeba”, „Jest dużo problemów i trzeba je rozwiązać”. Człowiek, który odczuwa potrzebę powtarzania mógłby napisać sam dla siebie afirmację, dekret i modlitwę. Dlaczego? Znamy własne myśli, potencjał i potrzeby niestety tego samego nie możemy powiedzieć na temat autora danego dekretu. Wiele starszych dusz pod dekretem tworzy podświadome „obiecanki”, które przeradzają się na poziomie dusz jako „puste obietnice” lub „zobowiązania i zależności”. Dostaniesz coś materialnie (na poziomie fizycznym), ale twoja dusza zamiast wolności i świadomości jak osiągać i wpływać przez swoje myślenie na rzeczywistość uzależnia się niepotrzebnie od kogoś. Dusze i ludzie posiadają moce o jakich im się nie śniło, bo moc to wolna wola połączona z miłością. Wiara w siebie nie polega na afirmowaniu wiary, tu liczy się decyzja. Ty – dusza i Wyższa Jaźń to jedno – zaufaj sobie, a nie pustym i energetycznie obciążonym słowom innych.


Przykład
Dostałeś email od swojego szefa: „Wspaniale poradziłeś sobie z tym projektem, następnym razem będziemy musieli to wykonać szybciej i prościej. Spotkamy się jutro na lunchu, przyjdź z nowymi pomysłami”. Czytasz pochwalny wręcz gratulacyjny list, a jednak odczuwasz wewnętrzny niesmak. Dlaczego? Bo intencja autora była nieczysta. Ciało przejawia nam podświadome i duchowe myślenie szybszym biciem serca, zwiększonym pulsem, poceniem się, nerwowością czy zaskakującymi emocjami. Odpowiedz sobie na pytanie: „Co mnie zabolało po przeczytaniu listu?”, „Jak czułem się po spotkaniu z tą osobą?”, „Dlaczego mam podniesione ciśnienie po przeczytaniu tego tekstu?”. Po uspokojeniu ciała czytamy ponownie list już bez emocji szukając przyczyn:
1. Duszo co takiego się stało?
2. O co tak naprawdę chodzi temu człowiekowi?
3. Jakie motywy ma autor tego tekstu?

Osobowość nawet nie otwarta na sprawy ducha może poprosić duszę i powiedzieć: „Powierzam siatki, kody, hipnozy atakujące moje ciała subtelne miłości czystej. Proszę miłość o rozwiązanie karmy między mną, a „szefem”. Pozwalam sobie wykorzystać pełen swój potencjał i nie przysłaniać go dziwnymi zadaniami i ludźmi”.


Zakończenie
Siedzisz przed biurkiem na którym leży pustka kartka papieru. Przygotowujesz  drewniany klocek, który zaraz zacznie przybierać wyobrażony kształt. Odpowiedz sobie na pytanie: „Co chce przekazać moja dusza?”. Po takim pytaniu zrodzony nieświadomy impuls napisania, zaprojektowania, zbudowania, naprawienia przerodzi się w świadome i scalone działanie. Minie jakiś czas i nasza myśl przerodzi się w rzeczywistość – kluczem w procesie tworzenia jest wiara w to co robimy, bo taka postawa przyciąga w naszym kierunku dusze pomagające, a nie zakrywające i przeszkadzające. Cokolwiek piszesz, robisz, tworzysz, czytasz, sprzedajesz zaufaj w pełni sobie bez porównywania z innymi wtedy twój produkt będzie przedstawiał prawdziwego ciebie.

 04-05-2009r

 


---

http://NikodemMarszalek.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl